HANNA JANUSZEWSKA
Dal
Czasem , gdy wstać mi się nie chce, bo świt jest szary i zimny, to chciałbym, wiecie, zbudzić się, choćby na krótko - kimś innym. Miałbym kudłaty, rudy łeb, nie blond jak jakiś kurczak, płynąłbym łajbą piracką - het - banderą wicher by furczał! A na banderze: czaszka i na krzyż piszczele - dwa gnaty, i ta bandera tłukłaby nad moim łbem kudłatym. Nikt by nie wołał: "Sprzątnij!", "Wróć!", "Włóż sweter!", "Weź ciepły szalik!" Po oceanach mógłbym pruć wciąż dalej, dalej, dalej. Ciąłbym cyklony rufą w pół, bez szala i rozpięty, i wicher by mi skórę tłukł od szyi aż po pępek. Ster bym obracał rwąc przez szkwał, aż łapy bym zakrwawił. Lecz z łap skrwawionych bym się śmiał i strachem bym się bawił. I pchałbym się pod szum, pod wiatr, wciąż naprzód, wciąż donikąd, w nieznany świat, w daleki świat z burzami i z muzyką. Lecz budzik (szelma - wie, co mus!) wdarłby się w dziki cyklon. Wtedy bym szybko zmienił kurs - w siebie z powrotem wniknął. Więc oczy bym otworzył i zobaczył to, co zawsze: podłogę, okno, szafę, drzwi, codzienne, zwykłe, nasze. Wtedy już mógłbym szybko wstać, wypić codzienne mleko, lecz musiałbym się cicho śmiać, jak ktoś, co był daleko. A potem wdziałbym sweter (niech!), wziąłbym ten głupi szalik, bo wszystko nic i pusty śmiech, gdy się przybywa z dali. |
1. Kto mówi w tym wierszu? Opowiedz jak najwięcej o tej postaci. Ile mniej więcej ma lat, jak wygląda, czego bardzo nie lubi, o czym marzy, jakie lubi książki i filmy? 2. Jaką rolę w wierszu pełnią słowa w nawiasach? 3. Jak rozumiesz słowa: "wszystko nic i pusty śmiech, gdy się przybywa z dali"? |
|