D'Artagnan skłonił się panu de Treville, który wyciągnął do niego rękę. D'Artagnan uścisnął tę rękę z szacunkiem pełnym wdzięczności. Odkąd przybył do Paryża, zyskiwał wciąż nowe powody do podziwiania tego szlachcica, którego znajdował zawsze pełnym godności, lojalnym i wielkim.
Z pierwszą wizytą udał się do Aramisa.
Dwaj przyjaciele rozmawiali już od kilku chwil, kiedy do pokoju wszedł sługa pana de Treville, niosąc zapieczętowaną kopertę.
- Cóż to takiego? - spytał Aramis. - Urlop, o który pan prosił.
- Nie prosiłem o urlop.
- Milcz i bierz, co ci dają - powiedział d'Artagnan. - A ty, mój przyjacielu, masz tu pół pistola za fatygę i zechciej, proszę, powtórzyć panu de Treville, że pan Aramis dziękuje gorąco. Idź już.
Sługa skłonił się aż do ziemi i wyszedł. - Co to ma znaczyć? - spytał Aramis.
- Weź wszystko, co ci będzie potrzebne w czasie dwutygodniowej podróży, i chodź ze mną.
- Ale ja nie mogę opuścić Paryża, nie wiedząc dokąd się udajemy.
- Na razie do Atosa, a jeśli chcesz mi towarzyszyć, proszę, byś się pośpieszył, ponieważ straciliśmy już dużo czasu.
- Ruszajmy zatem - powiedział Aramis, biorąc płaszcz, szpadę i trzy pistolety i otwierając jedynie dwie czy trzy szuflady, aby sprawdzić, czy nie znajdzie w nich jakiegoś zagubionego pistola. Potem, upewniwszy się, że nie ma nic do znalezienia, poszedł za d'Artagnanem.
Kiedy weszli do Atosa, trzymał on w jednej ręce swój urlop, a w drugiej list od pana de Treville.
- Czy możecie mi wytłumaczyć, co znaczą ten list i ten urlop, które właśnie otrzymałem? - powiedział Atos zdziwiony.
Mój drogi Atosie, uważam, że twoje zdrowie wymaga koniecznie, abyś odpoczął od służby przez piętnaście dni. Jedź zatem do wód w Forges lub innych, bardziej ci odpowiadających, i wracaj prędko do pełni sil.
Treville
- Cóż, ten list i ten urlop znaczą, że masz jechać ze mną, Atosie.
- Do wód w Forges?
- Tam lub gdzie indziej.
- w służbie króla?
- Króla lub królowej. Czyż nie jesteśmy sługami Ich Królewskich Mości?
W tej chwili wszedł Portos.
- Do diaska - powiedział - spotkało mnie coś piekielnie dziwnego. Odkąd to w kompanii muszkieterów daje się urlopy ludziom, którzy o nie nie prosili?
- Odkąd - odpowiedział d'Artagnan - ludzie ci mają przyjaciół, którzy starają się o nie za nich.
- Ach! Ach! Zdaje się, że mamy coś nowego?
- Tak, wyjeżdżamy - powiedział Aramis.
- Dokąd? - spytał Portos.
- Na mą duszę, nie mam pojęcia - odparą Atos.
- Do Londynu, panowie - powiedział d'Artagnan.
- Do Londynu! - wykrzyknął Portos. - A cóż my mamy do roboty w Londynie?
- Tylko tyle mogę wam powiedzieć, panowie. Musicie mi zaufać. Ale bądźcie spokojni, nie dojedziemy do Londynu w komplecie.
- A dlaczegóż to?
- Dlatego że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa kilku z nas zostanie po drodze.
- Zatem nasze przedsięwzięcie jest prawdziwą wyprawą wojenną?
- I to z tych najniebezpieczniejszych, uprzedzam was.
- Ale - powiedział Portos - skoro ryzykujemy głowę, chciałbym przynajmniej wiedzieć, w imię czego?
- Na wiele ci się to przyda! - parsknął Atos. - Jednakże ja zgadzam się z Portosem.
- Czy król tłumaczy się nam ze swoich zamiarów? Nie, mówi po prostu: "Panowie, biją się w Gaskonii czy we Flandrii, idźcie bić się z nimi" i idziecie bez słowa. Dlaczego? Nawet się nie zastanawiacie.
- D'Artagnan ma rację - powiedział Atos - oto trzy urlopy pochodzące od pana de Treville. Jedźmy więc, dokąd nam mówią, że mamy jechać, i dajmy się zabić, jeśli tak będzie trzeba. Czy życie warte jest tylu pytań? D'Artagnanie, jestem gotów podążyć za tobą.
- Ja także - rzeką Portos.
- Ja także - powiedział Aramis. - Do diabła, nie jestem wcale niezadowolony, że opuszczam Paryż. Przyda mi się jakieś urozmaicenie.
- Nie zabraknie wam urozmaicenia, panowie, o to możecie być spokojni - powiedział d'Artagnan.
- A teraz, kiedy ruszamy? - spytał Atos.
- Natychmiast - odparą d'Artagnan. - Nie ma chwili do stracenia.
- Musimy ułożyć plan wyprawy - powiedział Portos. - Dokąd pojedziemy najpierw?
- Do Calais - odparą d'Artagnan. -To najprostsza droga do Londynu.
- Dobrze - powiedział Portos. - Oto moje zdanie.
- Mów.
- Czterej ludzie podróżujący razem będą budzili podejrzenia. D'Artagnan da każdemu z nas instrukcje. Wyruszę pierwszy, aby dokonać zwiadu. Atos wyruszy dwie godziny później. Aramis podąży za nami. Co do d'Artagnana, pojedzie drogą, która mu będzie najbardziej odpowiadała, w ubraniu służącego, zaś służący pojedzie za nami wszystkimi w stroju gwardzisty.
- Plan Portosa wydaje mi się niewykonalny - powiedział d'Artagnan - nie mam bowiem pojęcia, jakich instrukcji mógłbym wam udzielić. Mam zawieźć list, to wszystko. Nie mogę zrobić trzech kopii tego listu, jest on bowiem zapieczętowany. Musimy więc, moim zdaniem, podróżować razem. Ten list jest tu, w tej kieszeni - I wskazał kieszeń, w której znajdował się list. - Jeśli zostanę zabity, weźmiecie go stąd i pojedziecie dalej. Jeśli ten, który go weźmie ode mnie, zginie, list przejmie następny i tak dalej. Ważne, by przynajmniej jeden z nas dotarą do celu.
- Brawo, d'Artagnan! Twoje zdanie jest moim - powiedział Atos. - Zresztą trzeba być konsekwentnym: jadę do wód, wy mi towarzyszycie. Zamiast do wód, pojadę nad morze, wolno mi. Jeśli ktoś zechce nas aresztować, pokażę mu list pana de Treville, wy zaś pokażecie wasze urlopy. Jeśli zostaniemy napadnięci przez ludzi kardynała, będziemy się bronić. Jeśli postawią nas przed sądem, będziemy się upierali, że nie mieliśmy innych zamiarów jak zanurzyć się kilka razy w morzu. Zbyt łatwo byłoby naszym wrogom uporać się z czterema ludźmi podróżującymi osobno, natomiast czterej ludzie razem to już armia. Uzbroimy naszych czterech służących, damy im pistolety i muszkiety. Jeśli wyślą przeciw nam armię, stoczymy bitwę, a ten, który przeżyje, jak to powiedział d'Artagnan, doręczy list.
- Dobrze powiedziane! - wykrzyknął Aramis. - Nie odzywasz się często, Atosie, ale kiedy się już odezwiesz, to jakby przemówił sam święty Jan Złotousty. Przyjmuję plan Atosa. A ty, Portosie?
- Ja także - odparą Portos - jeśli d'Artagnan się nań zgadza. D'Artagnan, właściciel listu, jest naturalnie dowódcą wyprawy. Niech on zdecyduje, my będziemy wykonywali rozkazy.
- Dobrze. Decyduję, że przyjmujemy plan Atosa i że wyruszamy za pół godziny.
- Ustalone! - powtórzyli trzej muszkieterowie.
I wszyscy zajęli się przygotowaniami do wyjazdu, by zdążyć na wyznaczoną godzinę.
1. Kiedy i gdzie toczy się akcja "Trzech muszkieterów"?
2. Wymień głównych bohaterów cytowanego fragmentu spróbuj ich scharakteryzować.
3. Jaki zadanie mieli wykonać muszkieterowie i na czym polegał ich podstęp?
4. Jak jest podstawowa różnica między planem Portosa a planem d'Artagnana? Co na podstawie pomysłów możesz powiedzieć o ich twórcach? Który plan tobie wydałby się odpowiedniejszy? Udziel wyczerpującej odpowiedzi.
5. Jak nazwiesz uczucia, które łączą bohaterów tego fragmentu powieści "Trzej muszkieterowie"? Uzasadnij swoją odpowiedź. Może wiesz, jakie słynne powiedzenie pochodzi z tej powieści?
6. Powieści A. Dumas były wielokrotnie filmowane. Na pewno widziałeś któryś z tych filmów. Opowiedz swoje wrażenia w klasie.