(fragment książki Opowiadania z Doliny Muminków)


Wtem wicher otworzył okno i szkło posypało się na podłogę. Szklany żyrandol babci z potwornym trzaskiem rąbnął o podłogę. Filifionka zobaczyła w roztrzaskanym lustrze fragment swojego własnego pobladłego pyszczka i nie zastanawiając się, podbiegła do okna i wyskoczyła.
Stwierdziła, że siedzi na piasku. Czuła na twarzy ciepły deszcz, a jej sukienka trzepotała jak żagiel.
Mocno zacisnęła powieki. Wiedziała, że znajduje się w samym środku niebezpieczeństwa, zupełnie bezradna.
Burza dudniła dalej, spokojnie i statecznie. Ale wszystkie niepokojące dźwięki zniknęły, wszystkie wycia, trzaskania, rozsypywanie się w kawałki, spadanie z hukiem i rozdzieranie się. Filifionka ostrożnie wciągnęła cierpki zapach morskich wodorostów i otworzyła oczy.
"Nigdy jeszcze nie byłam na dworze sama w nocy - stwierdziła. - Gdyby tak mama wiedziała"...
Za nią, z tyłu, roztrzaskało się coś wewnątrz domu. Ale nie odwróciła głowy. Skuliła się pod wielkim głazem i szeroko otwartymi oczyma patrzyła prosto w noc. Już nie marzła. Najdziwniejsze zaś było to, że nagle poczuła się zupełnie bezpieczna.
Nad ranem sztorm się uciszył, lecz Filifionka niemal tego nie zauważyła. Siedziała, rozmyślając o sobie i swoich katastrofach, i swoich meblach, i zastanawiała się, jak doprowadzić wszystko do ładu. Siedzieć i naprawiać teraz tydzień po tygodniu, kleić, cerować, szukać brakujących części...
- Nie! Nie zrobię tego! - krzyknęła Filifionka prostując zesztywniałe nogi. - Jeżeli zacznę to wszystko porządkować, żeby wyglądało jak przedtem, to i sama stanę się taka jak przedtem, znowu będę się bała... Czuję to. I znowu będą się czaić za mną cyklony, tajfuny...
Żadna prawdziwa Filifionka nigdy nie zostawiła swoich pięknych odziedziczonych mebli na pastwę losu...
- Mama powiedziałaby, że jest coś, co nazywa się obowiązkiem - mruknęła do siebie Filifionka i zawahała się.
Wtedy ujrzała trąbę powietrzną.
Nie była wcale podobna do tej z wyobraźni Filifionki. Nie wyła i nie ciskała się. Była zupełnie cicha, zbliżała się powoli do brzegu kołysząc się łagodnie.
Filifionka stała bez ruchu, zupełnie bez ruchu, myśląc:
"O, ty moja piękna, moja wspaniała katastrofo"...
Trąba sunęła już nad plażą, całkiem niedaleko od Filifionki. Biały, majestatyczny słup minął ją i bardzo spokojnie uniósł dach domu. Filifionka zobaczyła, jak dach jedzie w górę i znika. Potem zawirowały w powietrzu meble i też zniknęły. Zobaczyła wszystkie swoje bibeloty lecące wprost do nieba, serwetki na tacę i rodzinne zdjęcia, kapturki na imbryk do herbaty i babciny dzbanuszek na śmietanę w kształcie łodzi, i wyszywane srebrem i jedwabiem przysłowia, wszystko, wszystko, wszystko! - I myślała zachwycona:
"O, jak wspaniale! Cóż ja poradzę, biedna, mała Filifionka, przeciwko wielkim siłom przyrody? Czy po czymś takim cokolwiek jeszcze będzie można zreperować? Nie! Nic! Wszystko jest wysprzątane! i wymiecione!"
Trąba wędrowała nad polami i Filifionka zobaczyła, jak zwęża się, pęka i rozprasza. Była już niepotrzebna.
Filifionka odetchnęła głęboko.
- Teraz nigdy już nie będę się bała - powiedziała sobie. - Teraz jestem zupełnie wolna. Teraz mam chęć na wszystko.

1. Czego tak naprawdę najbardziej bała się Filifionka? Odpowiadając, wykorzystaj cytaty.

2. w którym momencie Filifionka przestała się bać? Wyjaśnij, dlaczego tak się stało.

3. Jakie wnioski możemy wyciągnąć z przygody Filifionki? Uzasadnij.

4. Dlaczego Filifionka nazwała katastrofę piękną i wspaniałą? Co zyskała tracąc wszystkie przedmioty, dom, zdjęcia? Czy potrafisz zrozumieć jej zdumiewającą radość? a może po prostu oszalała dotknięta nieszczęściem?

5. Wyobraź sobie, że spotyka cię taka przygoda, jaka przydarzyła się Filifionce. Co chciałbyś na pewno ocalić i dlaczego? Masz szansę uratować tylko cztery rzeczy. Uzasadnij pisemnie swój wybór (na przykład w formie listu do przyjaciela lub podania do kapitana tratwy ratunkowej...).

Podręcznik 6 klasy

Język polski w szkole

Kanon literatury dla dzieci

Strona główna