FRYTKI i HAMBURGERY


- Mamo, czy mogę nie jeść kapusty kiszonej? - Krzyś stara się mówić grzecznie, ale nie może zapanować nad swoją mimiką i na twarzy pojawia się grymas obrzydzenia.
- Przecież tyle razy mówiłam ci, że kapusta jest bardzo zdrowa! Zawiera mnóstwo witaminy C. Dzięki niej będziesz zdrowy jak rydz.
- Ale mamo... - Krzyś nie daje za wygraną - nie tylko kapusta ma dużo witaminy C. Dziś była u nas jedna pani na lekcji i mówiła, że równie zdrowe są pomarańcze, mandarynki i grapefruity... Czy ja nie mógłbym jeść pomarańczy i bananów zamiast kapusty i ziemniaków?
- Przecież wiesz, synku, że nie mamy pieniędzy - mama wygląda, jakby zamierzała się rozpłakać. - Dopóki tatuś nie skończy swojego wynalazku, stać nas co najwyżej na kapustę i jabłka.
W tym momencie do kuchni wchodzi tata.
- Nawet nie macie pojęcia, jaki jestem głodny. Zjadłbym konia z kopytami! a ty, synku?
- Nie... nie bardzo.
- Wiem, wiem... Ty lubisz tylko frytki i hamburgery. Objadałbyś się nimi bez przerwy.
- Nieprawda! - protestuje Krzyś. - Lubię jeszcze kiełbasę smażoną, a najlepiej - pieczoną nad ogniskiem.
- Nad ogniskiem, powiadasz? - zastanawia się tata. - Może coś da się zrobić... Zjedz obiad, z kapustą włącznie, a będę miał dla ciebie propozycję...
Krzyś wie, że jak tata coś powie to - mur beton. Zjada więc obiad, bohatersko powstrzymując grymasy, i już po chwili może krzyknąć:
- Jaką propozycję? Powiedz, powiedz, tatusiu!
-Moi drodzy, dzisiejszy dzień przejdzie do historii: właśnie ukończyłem swój wynalazek. Wehikuł czasu jest gotów. Proponuję ci, synku, wyprawę w czasy ludzi pierwotnych i skosztowanie pieczeni prosto z ognia.
Krzysiowi dech w piersiach zaparło.
- o rany... super, tato..! - zdołał wyjąkać.
- Czy... czy to jest bezpieczne? - zaniepokoiła się mama. - Może Krzysio poleci następnym razem?
- Ależ, kochanie! - oburzył się tata. - Nie sądzisz chyba, że chcę z naszego dziecka zrobić królika doświadczalnego? Nie proponowałbym mu czegoś, co nie byłoby zupełnie bezpieczne. Przed chwilą wróciłem z pierwszych igrzysk w Olimpii i zapewniam cię, że wehikuł sprawuje się bez zarzutu. Za minutę będziemy z powrotem.
- Jeśli tak... -poddaje się mama. - Ale uważajcie na siebie!
- Jasne, mamo!
- Obiecuję ci, kochanie: wszystko będzie w porządku.
Tata z Krzysiem znikają w drzwiach pracowni, wchodzą do wehikułu i... po chwili stoją przed wejściem do wielkiej jaskini. Z wnętrza dobiega ciepło, gwar głosów i zapach spalenizny.
Nagle w otworze wejściowym pojawia się nieznajomy mężczyzna.
- Czego stoicie na zewnątrz? Chodźcie jeść - jego słowa są zupełnie zrozumiałe.
- Dlaczego on się nas nie boi? w ogóle się nie zdziwił! w jaki sposób zrozumiałem to, co powiedział? - zdumiony Krzyś zasypuje ojca pytaniami.
- Ciiicho! To wehikuł zadbał o wszystko. Ale nie mów zbyt wiele, bo mogą się zorientować, że jesteśmy obcy, a wtedy... lepiej nie mówić! Zabieraj się za jedzenie, to twoja wymarzona pieczeń z ogniska.
Ojciec podaje synowi kawał mięsa, na które chłopiec rzuca się z dzikim apetytem. Ale... pieczeń jest żylasta, z jednej strony spalona, a z drugiej surowa, pełna błon i tłuszczu. Po prostu nie do zjedzenia!
Krzyś czuje na plecach czyjeś wyczekujące spojrzenie. Odwraca głowę i widzi wbite w siebie głodne oczy chłopca, zapewne swojego rówieśnika.
- Nie jesteś głodny - trudno powiedzieć, czy to pytanie, czy stwierdzenie faktu. - Daj mi swoje mięso!
Ostatnie zdanie brzmi jak rozkaz i Krzyś normalnie stanąłby okoniem, ale teraz z uczuciem ulgi oddaje nieznajomemu własną porcję. Z przerażeniem obserwuje, jak pieczeń znika w ustach chłopaka.
Od ogniska podnoszą się groźne szmery.
- Zorientowali się, że jesteśmy inni! - krzyczy tata. - Zwiewamy!
Po sekundzie znowu są w pracowni.
- w jaki sposób się domyślili? - pyta Krzyś.
- To proste: nikt z nich nie oddałby swojego jedzenia.
- Tato, czy oni nie jedzą nic innego?
- Nie, zbierają także części roślin - dzikie owoce, korzonki... Następnym razem zabiorę cię w czasy, gdy człowiek nauczył się uprawiać ziemię. To było chyba największe odkrycie w historii ludzkości.
-Oranie ziemi i sianie zbóż? Wielkie odkrycie?
Na to pytanie tata nie zdążył już odpowiedzieć, bo do pracowni weszła mama.
- Już jesteście? Jak smakowała pieczeń z ogniska?
- Mamo! To było okropne! Dużo gorsze od kapusty.









Na poprzednią stronę

Na główną stronę