JOHANN WOLFGANG von GOETHE


(1749-1832), najwybitniejszy niem. poeta i pisarz okresu Sturm und Drang i klasyki weimarskiej; myśliciel, uczony i mąż stanu; twórca o wszechstronnych zainteresowaniach, łączący wyobraźnię poet. Z dociekliwością badacza; jego dzieła są kwintesencją niem. myśli humanist.; wczesna twórczość typowa dla okresu "burzy i naporu", m.in. pełen buntu dramat Götz z Berlichingen (1773, wyd. pol. 1877), osnuty na wydarzeniach wojen chłopskich, powieść epistolarna Cierpienia młodego Wertera (1774, wyd. pol. 1822), która dzięki odzwierciedleniu nastrojów ówczesnego młodego pokolenia, zyskała szybko świat. rozgłos i wielu naśladowców; z tego okresu pochodzą też liczne utwory liryczne, ody, hymny i pieśni (Znasz-li ten kraj, Prometeusz, Ganimed i in.); 1775 poeta zamieszkał w Weimarze (zaproszony przez ks. Karola Augusta), gdzie pełnił funkcję tajnego radcy, a po nobilitacji 1782 prez. Izby Finansów; 1791-1817 kierował teatrem weimarskim, uczynił z miasta ośr. lit. I kult. księstwa; podróże do Włoch wzmogły zainteresowanie antykiem (Elegie rzymskie 1786-1788, wyd. pol. 1956); w twórczości poetyckiej Goethe osiągnął bogactwo form i środków, oddając najpełniej ducha klas. poezji niem.; pierwsze lata weimarskie przyniosły obfity plon, powstało wiele wierszy lirycznych, ballad (Król olch, Rybak), dramatów: Ifigenia w Taurydzie (1787, wyd. pol. 1833), Egmont (1787, wyd. pol. 1885), Torquato Tasso (1789, wyd. pol. 1861), i prac nauk. Versuch, die Metamorphose der Pflanzen zu erklären (1790). Twórczość poetycka Goethego osiągnęła największy rozkwit w latach 90.; od 1794 datuje się przyjaźń i współpraca z F. Schillerem (m.in. 1798-1800 wydawali wspólnie czasopismo "Die Horen"); z tego okresu pochodzi satyr. epos Lis przechera (1794, wyd. pol. 1877), wiele ballad (m.in. Uczeń czarnoksiężnika), nar. Idylla Herman i Dorota (1798, wyd. pol. 1845), także Lata nauki Wilhelma Meistra (1796), które wraz z drugą częścią Lata wędrówki Wilhelma Meistra (1821, wyd. pol. całoci 1893) są klas. Wzorem niem. powieści edukacyjnej; z prac nauk. Beiträge zur Optik (t. 1-2 1791). W 1808 Goethe wydał pierwszą część tragedii Faust (wyd. pol. 1844), której część druga, wyd. 1832 (wyd. pol. 1962), uwieńczyła dzieło życia poety; do najważniejszych osiągnięć liryki sędziwego wieku należy zbiór Dywan Zachodu i Wschodu (1819, wyd. pol. 1963), a epikę zamyka autobiografia Z mojego życia. Zmylenie i prawda (1809-1831, wyd. pol. 1895); Dzieła wybrane (t. 1-4 1954), Poezje (t. 1-2 1960), Listy miłosne (1968); wybór aforyzmów Refleksje i maksymy (1977); Wybór pism estetycznych (1981), Listy i wiersze miłosne (1982), Dzieła wybrane (1983).

WIERSZE

  • Bliskość ukochanego
  • Piękna noc
  • Powitanie i rozłąka
  • Wyznanie

  • Nähe des Geliebten

    Ich denke dein, wenn mir der Sonne Schimmer
    Vom Meere strahlt;
    Ich denke dein, wenn sich des Mondes Flimmer
    In Quellen mtitle.

    Ich sehe dich, wenn auf dem fernen Wege
    Der Staub sich hebt;
    In tiefer Nacht, wenn auf dem schmalen Stege
    Der Wandrer bebt.

    Ich höre dich, wenn dort mit dumpfem Rauschen
    Die Welle steigt.
    Im stillen Hain da geh ich oft zu lauschen,
    Wenn alles schweigt.

    Ich bin bei dir, du seist auch noch so ferne.
    Du bist mir nah!
    Die Sonne sinkt, bald leuchten mir die Sterne.
    O wärst du da!



    Bliskość ukochanego

    Gdy słońca blask nad morza lśni głębiną,
    Myślę o tobie, miły.
    Wzywałam cię, gdy księżyc niebem płynął
    I zdroje się srebrzyły.

    Widzę cię tam, gdzie skraj dalekiej drogi
    Szarym zasnuty pyłem,
    A nocą gdzieś wędrowiec drży ubogi
    Na ścieżynie zawiłej.

    Słyszę twój głoś w szumie spienionej fali
    Bijącej o wybrzeże
    Lub w cichy gaj przychodzę słuchać dali
    W zamierającym szmerze.

    I wtedy wiem, że jesteś przy mnie, blisko,
    Choć oddal cię ukryła -
    Przygasa dzień, wnet gwiazdy mi zabłysną
    O, gdybym z tobą była!

    N A  G Ó R Ę

    Die schöne Nacht

    Nun verlaß ich diese Hütte,
    Meiner Liebsten Aufenthtitle,
    Wandle mit verhülltem Schritte
    Durch den öden, finstern Wald.
    Luna bricht durch Busch und Eichen,
    Zephir meldet ihren Lauf,
    Und die Birken streun mit Neigen
    Ihr den süßen Weihrauch auf.
    Wie ergötz ich mich im Kühlen
    Dieser schönen Sommernacht!
    O wie still ist hier zu fühlen,
    Was die Seele glücklich macht!
    Läßt sich kaum die Wonne fassen!
    Und doch wollt ich, Himmel, dir
    Tausend solcher Nächte lassen,
    Gäb mein Mädchen Eine mir.



    Piękna noc

    Porzuciłem chatki ściany,
    Gdzie najmilsza moja mieszka:
    Las tu ciemny, mgłą owiany,
    Tłumi krok zarosła ścieżka.
    Księżyc patrzy poprzez chmurę,
    Zefir mu podaje skrzydła,
    Brzozy przesyłają w górę
    Najwonniejsze doń kadzidła.
    Jak rozkosznie teraz czuję
    Chłód, co zmysły me ożywia,
    Jak ta cicha noc czaruje
    I mą duszę uszczęśliwia.
    Lecz oddałbym, mogę przysiąc,
    Choćby to groziło zgubą,
    Takich pięknych nocy tysiąc
    Za noc jedną z moją lubą.

    N A  G Ó R Ę

    Willkommen und Abschied

    Es schlug mein Herz, geschwind zu Pferde!
    Es war getan fast eh gedacht.
    Der Abend wiegte schon die Erde,
    Und an den Bergen hing die Nacht;
    Schon stand im Nebelkleid die Eiche,
    Ein aufgetürmter Riese, da,
    Wo Finsternis aus dem Gesträuche
    Mit hundert schwarzen Augen sah.
    Der Mond von einem Wolkenhügel
    Sah kläglich aus dem Duft hervor,
    Die Winde schwangen leise Flügel,
    Umsausten schauerlich mein Ohr;
    Die Nacht schuf tausend Ungeheuer,
    Doch frisch und fröhlich war mein Mut:
    In meinen Adern welches Feuer!
    In meinem Herzen welche Glut!
    Dich sah ich, und die milde Freude
    Floß von dem süßen Blick auf mich;
    Ganz war mein Herz an deiner Seite
    Und jeder Atemzug für dich.
    Ein rosenfarbnes Frühlingswetter
    Umgab das liebliche Gesicht,
    Und Zärtlichkeit für mich - ihr Götter!
    Ich hofft es, ich verdient es nicht!
    Doch ach, schon mit der Morgensonne
    Verengt der Abschied mir das Herz:
    In deinen Küssen welche Wonne!
    In deinem Auge welcher Schmerz!
    Ich ging, du standst und sahst zur Erden,
    Und sahst mir nach mit nassem Blick:
    Und doch, welch Glück, geliebt zu werden!
    Und lieben, Götter, welch ein Glück!



    Powitanie i rozłąka

    Już do niej czas! Więc noga w strzemię!
    Poleciał koń mój lotem strzał.
    Wieczorny wiatr kołysał ziemię,
    Zawisła noc na szczytach skał;
    Już wypiętrzony w błękit siny,
    Stał olbrzym - dąb w spowiciu mgły
    I patrzył czarno spod gęstwiny
    Tysiącem oczu pomrok zły.
    Miesiąc wyjrzawszy zza pagórka
    Przyświecał tęskno w wonnych mgłach,
    Wiatr, szeleszczący w lekkie piórka,
    Nawiewał w uszy dziwny strach;
    Noc wyłoniła swe bojaźnie,
    Przy drodze mej czyhają, tkwią -
    Lecz dobrze mi, wesoło, raźnie
    I w żyłach ogień płynie z krwią!
    Przy tobiem był. Z twych ócz lazuru
    Wszechzapomnienia piłem zdrój;
    I wszystko w nas było do wtóru,
    I każdem tchnieniem byłem Twój.
    Wiosennej jutrzni pierwsze groty
    Różowe padły Ci na twarz.
    Od wymarzonej w snach pieszczoty
    Przecudowniejszy uścisk nasz!
    Lecz oto słońce już nas płoszy,
    Uciekać mi potrzeba w dal:
    W uścisku twym tyle rokoszy!
    W spojrzeniu twoim jaki żal!
    Nie żegnaj mnie tym wzrokiem szklanym,
    Odchodzącemu uśmiech daj.
    Co to za szczęście być kochanym!
    I kochać, Boże, co za raj!

    N A  G Ó R Ę

    Geständnis

    Was ist schwer zu verbergen? Das Feuer!
    Denn bei Tage verrät's der Rauch,
    Bei Nacht die Flamme, das Ungeheuer.
    Ferner ist schwer zu verbergen auch
    Die Liebe: noch so stille gehegt,
    Sie doch gar leicht aus den Augen schlägt.
    Am schwersten zu bergen ist ein Gedicht:
    Man stellt es untern Scheffel nicht.
    Hat es der Dichter frisch gesungen,
    So ist er ganz davon durchdrungen;
    Hat er es zierlich nett geschrieben,
    Will er, die ganze Welt soll's lieben.
    Er liest es jedem froh und laut,
    Ob es uns quält, ob es erbaut.



    Wyznanie

    Co trudno ukryć? Ogień, wierzę,
    Bowiem za dnia go zdradzi dym,
    A w nocy płomień, dzikie zwierzę.
    Lecz trudno kryć na równi z nim
    Miłość. Najgłębiej choć ukryta,
    Każdy ją z oczu wnet wyczyta
    Lecz z wierszem jest największa bieda,
    Ten się pod korcem ukryć nie da.
    Wieszcz, ledwie się doczeka puenty,
    Już na wskroś tylko nim przejęty,
    I jeśli strofy się udały,
    Chce, by je świat pokochał cały.
    Czyta je głośno całej rzeszy,
    Czy nas to męczy, czy nas cieszy.

    przełożył Stanisław Jerzy Lec