W klasie-teatrze O tym, że teatr znakomicie ubarwia zajęcia i rozwija każdy rodzaj inteligencji wiedzą wszyscy nauczyciele. I zapewne wszyscy mają w swoich planach dydaktycznych zabawy w teatr na lekcjach, jak i większe przedstawienia, np. dla babć i dziadków. Rzadko kto jednak zauważa, że Klasa to teatr Podobieństwa między pracą nauczyciela i pracą reżysera-aktora są tak oczywiste, że trudno zrozumieć, dlaczego tak mało osób zdaje sobie z nich sprawę. Ilekroć wypowiadam się na ten temat, pierwszą reakcją jest śmiech. Jakże to? Gdzie teatr, gdzie szkoła? Przywołajmy na początek najbardziej oczywiste podobieństw - I aktor, i nauczyciel pracują głosem. Dostrzegły to już niektóre uczelnie i ośrodki kształcenia nauczycieli, oferując im warsztaty emisji głosu. Ale to tylko zewnętrzne podobieństwo. Spójrzmy głębiej. Nauczyciel też wchodzi w rolę. Podczas zajęć tylko po części jest sobą, panią z II a czy panem od fizyki. Wszystkie sprawy osobiste zostawia za drzwiami klasy. Do sali, jak na scenę, wchodzi postać fikcyjna - tam Hamlet, tu układ okresowy pierwiastków. I nikt nie ma prawa zauważyć, że ojciec aktora umiera, a matka nauczycielki właśnie wyszła ze szpitala. Nauczyciel wprawdzie nie recytuje tekstu z pamięci, ale postępuje według ściśle określonego scenariusza, w którym pewne określone słowa muszą się znaleźć. Sam sobie ten scenariusz pisze, sam reżyseruje swój występ, sam na koniec zmaga się z publicznością, którą na dodatek musi wciągnąć do gry. Jest autorem, inscenizatorem i wykonawcą spektaklu. Jeśli więc klasa stanowi teatr, to czemu nie być konsekwentnym do końca? Od kilkunastu lat prowadzę klasę autorską, w której
Cała klasa to teatralna trupa
Nabór odbywa się w sposób standardowy, nie ma żadnych sprawdzianów ani rozmów kwalifikacyjnych. Oczywiście, rodzice mają pełną świadomość, do jakiej klasy zapisują dziecko, można więc liczyć, iż podejmując decyzję, kierują się jego zainteresowaniami. W zależności od przyznanych szkole funduszy uczniowie mają od 2 do 4 godzin dodatkowych obowiązkowych zajęć artystycznych. Nie są to wyłącznie lekcje "teatru", lecz także tańca, muzyki albo plastyki. Uczniowie biorą udział nie tylko w konkursach recytatorskich. W zasadzie można powiedzieć, że uczestniczą we wszelkich formach artystycznych, na które otrzymają zaproszenie. Podkreślam - wszyscy. Każdy recytuje, tańczy, śpiewa, rysuje... Komu nie wychodzi śpiew, znajdzie sukces w plastyce lub aktorstwie. Podobna zasada obowiązuje przy przedstawieniach zespołowych - każdy występuje, każdy coś mówi, każdy, kto się stara, będzie miał swoją "solówkę", każdy wraz z rodzicami przygotowuje swój kostium, wszyscy wspólnie wykonują rekwizyty (w ramach edukacji technicznej). Ktoś jest bardzo nieśmiały? i na to jest prosta rada. Może występować w masce lub animować lalki za parawanem. Każdy ma swoją cząstkę odpowiedzialności za całość - zgodną z jego uzdolnieniami. Jeśli nie występuje w ważnej roli, to może włożyć wysiłek w dekoracje, czuwać nad techniką, napisać tekst programu.
Każdy odpowiada za siebie, swój tekst, kostium, rekwizyt, i za innych. Gdy się przebierze za kulisami do kolejnej roli, natychmiast sprawdza, czy jego współpartnerzy też są gotowi, i pomaga tym, którzy mają jakieś kłopoty. Jak widać teatr to nie tylko nauka mówienia czy śpiewania.
Teatr to szkoła
Szkoła odpowiedzialności i współpracy w grupie. Jak widać, zależność jest dwukierunkowa: szkoła to teatr, teatr to szkoła. Teatr-klasa wymaga w zasadzie tylko jednego - różnorodności form. Jeśli w przedstawieniu ma znaleźć się miejsce dla każdego ucznia, to musi w nim być i teatr żywego planu, i teatr lalkowy, i taniec, i śpiew, i gra na instrumentach, i... każda inna działalność, która akurat stanowi atut konkretnego dziecka. Pewne jest jeszcze jedno - taka organizacja pracy możliwa jest wyłącznie na poziomie nauczania zintegrowanego. W klasach starszych, gdy trzeba godzić plany wielu nauczycieli, nie do zrealizowania. Do zespołu "Nasza Klasa" należą więc wszyscy uczniowie znajdujący się w aktualnie w mojej klasie. Rozpoczynają przygodę z teatrem od pierwszego dnia nauki, kończą wraz z rozdaniem promocji do klasy 4, a ich miejsce zajmują nowi pierwszoklasiści. Na ogół w zespole pozostaje spora grupa dzieci z klasy 4, która wykrusza się w kolejnym roku, by w 6 klasie ostatecznie rozstać się z teatrem. Ich pomoc jest jednak niezwykle ważna w tym pierwszym roku, gdy trzon grupy stanowią pierwszoklasiści. Dla tych maluchów starsi koledzy są pierwszymi mistrzami zawodu i opiekunami pierwszych kroków na scenie. Początki pracy są takie same jak chyba w każdej szkole. Obok nauki czytania, pisania, liczenia - pierwsza wizyta w teatrze (lub występ teatru w szkole). Pierwszy miniwystęp na ślubowaniu klas I. Pierwsze miniprzedstawienie klasowe, przygotowane na podstawie materiału z podręcznika (dobry podręcznik MUSI zawierać propozycje scenariuszy teatralnych). Pierwsze większe przedstawienie dla rodziców i dziadków - zazwyczaj są to jasełka. Na tym etapie większość nauczycieli się zatrzymuje. A wystarczy przecież pokazać swoje przedstawienie innym klasom, pójść z nim do pobliskiego przedszkola i już mamy
Autentyczny zespół teatralny
Dalej wszystko toczy się samoistnie - wizyty w innych szkołach, w kościołach, w dziecięcych szpitalach, w domach starców. To wszystko daje smak prawdziwego teatru, uczy przy okazji szacunku dla innych, otwiera na współczucie, uwrażliwia.
Oddzielny problem stanowią występy konkursowe, udział w rozmaitych przeglądach i festiwalach. Nagrody i dyplomy - to najbardziej cenią dyrektorzy. Niestety, trzeba powiedzieć, że system zespołowo-klasowy ogranicza szanse na zdobywanie najwyższych laurów. Jury rzadko składa się z pedagogów, którzy docenią pracę wychowawczą nauczyciela-reżysera, a konieczność obsadzenia wszystkich uczniów w przedstawieniu obniża jednak poziom artystyczny. Ale po pierwsze - zgodnie z zasadą olimpijską liczy się udział, a nie zwycięstwo. Po drugie, grupa pierwszo- I czwartoklasistów ma szansę powalczyć o medal lub wyróżnienie. Dla siebie i swojego opiekuna, w drugiej kolejności dla szkoły. A co z nauką? Każdy, kto uprawiał sport czy chodził do szkoły muzycznej, odpowie, że w niczym to nie przeszkadzało jego nauce, wręcz odwrotnie - pomagało. Jakoś tak jest, że ludzie, którzy mają dużo obowiązków i mało czasu wolnego, na ogół radzą sobie znakomicie. Podobnie jest w przypadku dzieci pracujących w klasie-teatrze. Zapewne mniej siedzą przy komputerze, mniej oglądają telewizji, ale uczą się lepiej i szybciej.
Tylko od nauczyciela zależy, czy poprzestanie na okazjonalnych przedstawieniach klasowych, czy zechce stworzyć teatr. Raczej niczym się nie ryzykuje, natomiast zyskać można wiele... |
|