SŁAWOMIR MROŻEK
Lew


Już Cezar dał znak. Podniosła się krata i jakby grzmot coraz to potężniejszy zaczął się wydobywać z czarnego lochu. Chrześcijanie zbili się w gromadkę na środku sceny. Tłum powstał z miejsc, żeby lepiej widzieć. Chrapliwy pomruk, toczący się jak lawina głazów po osypisku górskim, pełen podniecenia i krzyki lęku. Pierwsza lwica, prędko i miękko przebierając łapami, wybiegła z tunelu. Igrzyska rozpoczęły się.
Dozorca lwów, Kajus, uzbrojony w długą żerdź, sprawdził, czy wszystkie zwierzęta wzięły udział w strasznej zabawie. Już był odetchnął z ulgą, kiedy dostrzegł, że przy samej bramie zatrzymał się lew i nie kwapiąc się do wyjścia na arenę, spokojnie je marchewkę. Kajus zaklął, ponieważ do jego obowiązków należało pilnowanie, aby żaden drapieżnik nie kręcił się po cyrku bezużytecznie. Zbliżył się więc na odległość przewidzianą przepisami o bezpieczeństwie i higienie pracy, i ukłuł żerdzią lwa w pośladek, żeby go podrażnić. Ku jego zdziwieniu lew odwrócił się tylko i machnął ogonem. Kajus ukłuł go po raz drugi, trochę silniej.
- Odczep się - powiedział lew.
Kajus podrapał się w głowę. Lew dał niedwuznacznie do zrozumienia, że nie chce agitacji. Kajus nie był złym człowiekiem, ale bał się, że nadzorca, widząc jego zaniedbywanie się w pracy, wrzuci go między skazanych. Z drugiej strony nie miał ochoty kłócić się z lwem. Spróbował go więc namawiać.
- Mógłbyś to zrobić dla mnie - powiedział do lwa.
- Nie ma głupich - odrzeką lew, nadal zajadając marchewkę.
Kajus zniżył głos.
- Nie mówię, żebyś od razu kogoś pożerał, ale żebyś chociaż trochę pokręcił się i poryczał, tak dla alibi.
Lew machnął ogonem.
- Człowieku, mówię ci: nie ma głupich. Zobaczą mnie tam i zapamiętają, a potem i tak nikt ci nie uwierzy, że nikogo nie zjadłeś.
Dozorca westchnął. Zapytał z odcieniem żalu:
- Ale właściwie - dlaczego nie chcesz?
Lew spojrzał na niego uważnie.
- Użyłeś słowa "alibi". Czy nie przyszło ci do głowy, dlaczego ci wszyscy patrycjusze sami nie biegają po arenie i nie pożerają chrześcijan, zamiast posługiwać się nami, lwami?
- Nie wiem. Zresztą to przeważnie ludzie starsi, astma, zadyszka...
- Starsi... - mruknął z politowaniem lew. - Nic się nie znasz na polityce. Oni po prostu chcą mieć alibi.
- Niby przed kim?
- Przed pierwiastkiem nowego, które kiełkuje. W historii zawsze trzeba się orientować według tego, co nowe, co kiełkuje. Czy nigdy nie myślałeś o tym, że chrześcijanie mogą dojść do władzy ?
- Oni - do władzy ?
- A tak. Trzeba tylko umieć czytać między wierszami. Coś mi się wydaje, że Konstantyn Wielki prędzej czy później dogada się z nimi. I co wtedy? Rewizje, rehabilitacje. Wtedy tym w lożach łatwo będzie powiedzieć : "To nie my. To lwy".
- Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.
- Widzisz. Ale mniejsza z nimi. Mnie chodzi o moją skórę. Jak przyjdzie co do czego, to wszyscy widzieli, że jadłem marchewkę. Chociaż, między nami, marchewka to wielkie świństwo. (...)
- Słuchaj - zająknął się Kajus.
- No ?
- Jakby ci chrześcijanie, wiesz...
- Co - chrześcijanie?
- No, doszli do władzy...
- No?
- To mógłbyś wtedy zaświadczyć, że ja cię do niczego nie zmuszałem ?



1. Do jakich wydarzeń nawiązuje autor? Kiedy toczy się akcja opowiadania Sławomira Mrożka? Postaraj się jak najdokładniej określić czas.
2. Jaki jest charakter opowiadania? Odpowiadając, wykorzystaj cytaty.
3. Jaki charakter ma lew? Nazwij jego najważniejsze cechy i wskaż fragmenty tekstu, które to potwierdzają.
4. Wytłumacz słowa lwa: "Nic nie znasz się na polityce. Oni po prostu chcą mieć alibi." Sprawdź znaczenie słowa: alibi.
5. O jakich mechanizmach ludzkich zachowań mówi opowiadanie Mrożka? Czy można odnieść je również do zdarzeń bardziej nam współczesnych?

Na poprzednią stronę

Na główną stronę