Clive Staples Lewis

Początki Narni
(fragment powieści Siostrzeniec czarodzieja)

Nagle zabłysło coś jak ogień lub błyskawica. Niesamowity dreszcz przeniknął dzieci aż do szpiku kości. Najgłębszy, najdzikszy głos, jaki kiedykolwiek słyszały, mówił:
- Narnio, Narnio, Narnio, przebudź się! Kochaj. Myśl. Mów. Bądź chodzącymi drzewami. Bądź mówiącymi zwierzętami. Bądź uduchowionymi wodami.
Był to, oczywiście, głos Lwa. Dzieci przeczuwały już od dawna, że Lew potrafi mówić, a jednak gdy wreszcie przemówił, doznały wstrząsu, jednocześnie cudownego i strasznego.
Z drzew powychodziły dziwne, dzikie istoty - duchy i boginki lasu; wraz z nimi pojawiły się Fauny, Satyry i Karły. Z rzeki powstał Duch Rzeki ze swymi córkami, Najadami. A wszystkie te istoty, a z nimi wszystkie zwierzęta i ptaki, odpowiedziały chórem najróżniejszych głosów, niskich i wysokich, grubych i cienkich:
- Bądź pozdrowiony, Aslanie! Słuchamy cię i jesteśmy posłuszni. Jesteśmy przebudzeni. Kochamy. Myślimy. Mówimy. Wiemy.
- Wolne stworzenia, daję wam siebie nawzajem! - rozlegą się mocny, radosny głos Aslana. - Daję wam na zawsze tę krainę, Narnię. Daję wam lasy, owoce, rzeki. Daję wam gwiazdy i daję wam siebie. Nieme zwierzęta, te, których nie wybrałem, również do was należą. Traktujcie je dobrze, opiekujcie się nimi, lecz nie wracajcie do ich sposobu życia, jeśli nie chcecie przestać być Mówiącymi Zwierzętami. Pamiętajcie, nie róbcie tego.
- Nie, Aslanie, nie zrobimy tego - odpowiedzieli wszyscy chórem.
Ale jedna zadzierżysta kawka dodała:
- Nie ma obawy! - A ponieważ wszyscy akurat umilkli, jej słowa zabrzmiały wyraźnie w całkowitej ciszy. Kawka tak się zawstydziła, że schowała głowę pod skrzydło, jakby miała zamiar spać.
Wszystkie pozostałe zwierzęta zaczęły się śmiać, każde na swój sposób, co sprawiało, że cała polana rozbrzmiewała dziwacznymi odgłosami, jakich, rzecz jasna, jeszcze nikt nigdy nie słyszał w naszym świecie.
Z początku zwierzęta próbowały tłumić śmiech, ale Aslan powiedział:
- Śmiejcie się do woli i nie lękajcie się! Teraz, kiedy już nie jesteście niemi i tępi, nie musicie być zawsze poważni. Bo żarty, tak jak i sprawiedliwość, zaczynają się wraz z mową.
Śmiano się więc do woli. I zapanowała taka wesołość, że Kawka zdobyła się na odwagę, podfrunęła, usiadła na głowie Konia i machając skrzydłami zawołała:
- Aslanie! Aslanie! a więc to ja wynalazłam żarty?
- Nie, moja przyjaciółko - odrzeką Lew. - Nie stworzyłaś żartu. Sama jesteś pierwszym żartem.
- A więc Narnia została założona - powiedział Aslan. - Teraz musimy uczynić ją bezpiecznym krajem. Kilku z was powołam do swojej rady. Musimy się naradzić. Bo chociaż ten świat nie ma jeszcze pięciu godzin, już wkroczyło weń zło. To ten Chłopiec - rzeką patrząc nie na Digorego, lecz na członków swojej rady. - To jest Chłopiec, który to zrobił.
"Och, cóż to znaczy? - myślał Digory. - Co ja takiego znowu zrobiłem?"
- Synu Adama - powiedział Lew. - w moim nowym kraju, w Narni, jest zła Czarownica. Powiedz tym dobrym stworzeniom, w jaki sposób się tu znalazła.
Tuzin różnych odpowiedzi przemknął Digoremu przez głowę, lecz miał na szczęście tyle rozsądku, by powiedzieć, jak było naprawdę.
- Ja ją tu sprowadziłem - odpowiedział cicho.
- w jaki sposób, Synu Adama?
- Ona się obudziła -powiedział Digory z rozpaczą w głosie, a potem zrobił się biały jak papier i wyrzucił z siebie: - To znaczy, ja ją obudziłem. Obudziłem ją, bo chciałem zobaczyć, co się stanie, jak uderzę w dzwon. Wiem, że nie powinienem tego robić. Myślę, że byłem trochę zaczarowany.
- Tak? Byłeś zaczarowany? - zapytał Aslan, wciąż bardzo cichym i bardzo głębokim głosem.
- Nie - odrzeką Digory. - Teraz już wiem, że nie. Ja tylko udawałem.
Kiedy Lew znowu przemówił, nie zwracał się już do Digorego.
- Tak więc widzicie, przyjaciele, że zanim minęło siedem godzin od narodzin tego nowego, czystego świata, siły zła już znalazły do niego drogę. Obudzone i przywleczone tu przez tego oto Syna Adama.
Wszystkie zwierzęta zwróciły oczy na nieszczęsnego chłopca, który gorąco pragnął zapaść się pod ziemię.
- Ale nie upadajcie na duchu - rzeką Aslan, wciąż zwracają się do zwierząt. - To zło na razie jest jeszcze daleko, a najgorsze spadnie na mnie, nie na was. Tymczasem zaprowadźmy tu taki ład, by jeszcze przez setki lat był tutaj szczęśliwy, radosny kraj w szczęśliwym, radosnym świecie. I jak rasa Adama spowodowała to zło, tak i rasa Adama pomoże je przezwyciężyć. Podejdźcie bliżej, ty, chłopcze, i wy dwoje.
Ostatnie słowa odnosiły się do Poli i Dorożkarza, którzy właśnie przybyli. Pola wpatrywała się w Aslana z otwartymi ustami, mocno ściskając dłoń Dorożkarza. Ten spojrzał krótko na Lwa i zdjął swój melonik.
- Synu - rzeką Aslan do niego - jak ci się podoba ten kraj?
- To piękne miejsce, panie.
- Czy chciałbyś tu zostać na zawsze?
- No cóż, panie... - zaczął Dorożkarz i urwał na chwilę, po czym zebrał odwagę i dodał: - Gdyby tu była moja żona, żadne z nas nie chciałoby za nic w świecie wracać do Londynu. To pewne, jak amen w pacierzu.
Aslan podniósł swą kudłatą głowę, otworzył usta i wydał z siebie jakiś dźwięk, niezbyt głośny, ale pełen mocy. Nagle znikąd zjawiła się młoda kobieta o miłej, szczerej twarzy i stanęła obok Dorożkarza.
- Moje dzieci - rzeką Aslan wpatrując się w nich oboje - to wy macie być pierwszym Królem i pierwszą Królową Narni.
Dorożkarz przełknął z trudem ślinę dwa lub trzy razy, a potem odchrząknął.
- Racz mi wybaczyć, panie - rzekł. - Dzięki ci stokrotne za ten zaszczyt, w imieniu moim i mojej żony, ale nie jestem z tych gości, co pasują do takiej roboty. Prawdę mówiąc, nie mam nawet odpowiedniej szkoły, ot co.
- Szkoły? - powtórzył Aslan. - A czy potrafisz posługiwać się pługiem? Czy potrafisz uprawiać ziemię?
- o tak, panie, na tym to się trochę znam, w końcu wychowywałem się na wsi.
- Czy potrafisz rządzić tymi stworzeniami sprawiedliwie i łagodnie, pamiętając, że nie są niewolnikami jak nieme istoty w świecie, w którym się urodziłeś, lecz Mówiącymi Zwierzętami?
- Rozumiem, o co ci chodzi, panie. Mógłbym spróbować, a zrobię to rzetelnie.
- Czy tak wychowasz swoje dzieci i wnuków, by czynili to samo? i czy nie będziesz obdarzał szczególnymi względami jakichś wybrańców spośród swoich dzieci lub spośród innych stworzeń? Czy nie będziesz pozwalał, by inni nadużywali swej władzy i wykorzystywali słabszych?
- O, co to. to nie, nigdy nie znosiłem czegoś takiego, mówię szczerze. I nikomu na to nie pozwolę, taki już jestem.
- A jeśli powstaną przeciw twemu państwu wrogowie i będzie wojna, czy będziesz pierwszy w ataku i ostatni w odwrocie?
- No cóż, panie - odparą Dorożkarz - nigdy się tego do końca nie wie, dopóki się nie popróbuje. Nie śmiałbym przysiąc, że nigdy mnie strach nie obleci. Nigdy nie walczyłem, chyba że na pięści. Mógłbym spróbować... to znaczy żywię nadzieję, że chyba bym się starał jak najlepiej.
- A więc - rzeką Aslan - uczynisz to wszystko, co do Króla należy. Koronacja odbędzie się niebawem.

Tłumaczył Andrzej Polkowski


1.Siostrzeniec czarodzieja, z którego pochodzi ten fragment, jest częścią cyklu Opowieści z Narni. W zeszłym roku poznałeś fragment innej powieści wchodzącej w skład tego cyklu. Przypomnij sobie, o czym opowiadał tekst z 4 klasy. Co łączy oba te teksty?

2.Czy znajdujesz w opowiadaniu o początkach Narni echa jakichś innych znanych ci opowieści? Wymień je, wskaż cechy wspólne.

3.Na podstawie słów Aslana i Digorego oraz własnej wyobraźni wymyśl, w jaki sposób Czarownica przedostała się do Narni.

4.Odegrajcie w parach rozmowę Aslana z Dorożkarzem. Następnie zapiszcie w punktach, jakie są obowiązki króla. Dlaczego Lew pyta kandydata, czy umie uprawiać ziemię?

5.Jak sądzisz, czy Dorożkarz okaże się dobrym władcą? Uzasadnij swoją wypowiedź.

6.Wytłumacz, jak rozumiesz słowa:

  • Bo żarty, tak jak i sprawiedliwość, zaczynają się wraz z mową.
  • Dlaczego żarty są zestawione ze sprawiedliwością?


  • Podręcznik 5 klasy

    Język polski w szkole

    Kanon literatury dla dzieci

    Strona główna