Edmund Niziurski
Piraci pod Grunwaldem?
(fragment powieści Awantura w Niekłaju)


Wrogie hufce wciąż jeszcze kotłowały się na przeciwległych stronach błonia. Doktor Gwidon Otrębus w harcerskiej bluzie i krótkich spodenkach biegał z gwizdkiem w ustach od jednej armii do drugiej i zapędzał niesfornych rycerzy do szyku.
- Wszyscy na pozycje wyjściowe! Dlaczego król Jagiełło zbiegą z pagórka? Czy nie wiesz, ośle jeden, że król Jagiełło przez całą bitwę stał na pagórku?
- Jak to stał? - zapytał z rozczarowaniem Michał, czarnowłosy, muskularny chłopiec. - Stał i nic nie robił?
Doktor Otrębus chrząknął zakłopotany.
- Król Jagiełło kierował ruchami wojsk.
- o rany, to ja już wolę być Witoldem!
- Witoldem jest Zenon. Zenon - zwrócił się Otrębus do wysokiego szczupłego blondasa - czy chcesz się zamienić z Michałem?
- Akurat! Jeszcze czego! - odparą opryskliwie Zenon i przy sposobności wlepił kuksańca Michałowi.
- Cicho, nie kłóćcie się - uspokajał ich Otrębus. - Spójrzcie kto patrzy na was z hałdy.
Chłopcy podnieśli głowy. Na hałdzie fabrycznej stała pani Bożena, dyrektorka szkoły, w towarzystwie naczelnego inżyniera zakładów Niekłajskich, pana Ankwicza.
- No i jak się panu podobają teraz nasi chłopcy, inżynierze?- zapytała pani Bożena Ankwicza. - Doktor Otrębus to stary harcerz. Zdaje się, że ujarzmił ich całkowicie.
- Sądzi pani? - Inżynier uśmiechnął się powściągliwie.
Otrębus był już przy Krzyżakach.
- Natychmiast włóżcie płaszcze. Co to znaczy, spacerujecie z płaszczami pod pachą!
- Czy Krzyżacy walczyli w lipcu w płaszczach? - jęknął Reksza, kędzierzawy, rudawy dryblas,
- Tak. I do tego w ciężkich zbrojach.
- To ja dziękuję - Reksza zawiązał sobie pod brodą rogi prześcieradła. - Niech oni też założą płaszcze - pokazał na chłopców po prawej stronie.
- To niemożliwe - tłumaczył Otrębus. - Tylko Krzyżacy mieli płaszcze.
- To niech oni będą Krzyżakami. No nie, Andrzej? - zwrócił się do chłopca w okularach, przebranego za Wielkiego Mistrza, Ulryka von Jungingena.
- Tak, proszę pana - poparą go Wielki Mistrz. - Dlaczego oni mają stale zwyciężać. Niech chociaż raz będą Krzyżakami i zobaczą jak to przyjemnie.
- Już za późno na zamianę. Jutro generalna próba. Losowaliście zresztą, kto kim ma być.
Inżynier Ankwicz coraz bardziej otwarcie zerkał na zegarek. Widząc to, pani Bożena postanowiła przyśpieszyć wypadki dziejowe. Zbiegła z hałdy na błonie i podeszła do spoconego aktywisty.
- Niech się pan pośpieszy, na litość boską, panie Gwidonie, z tą próbą, bo inżynier nie ma czasu. A wy nie utrudniajcie doktorowi pracy - zbeształa chłopców - Przecież to tylko inscenizacja.
- Tak, inscenizacja - poskarżył się Reksza - ale oni naprawdę biją. Niech pani im powie, żeby nie bili.
- Dobrze, powiem.
Wreszcie wspólnym wysiłkiem udało się pani Bożenie i Otrębusowi uciszyć chłopców.
W braku trąb bojowych Otrębus dał sygnał gwizdkiem i hufce ruszyły do natarcia.
Doktor otarą spocone czoło, podał ramię pani Bożenie i ruszyli na hałdę. Tutaj z góry obserwowali z dumą "ścierające się zastępy".
- A co będzie, jak Krzyżacy naleją Polakom? - zażartował inżynier.
- To wykluczone - rzeką stanowczo doktor. - Chłopcy znają historię.
Niestety, na polu bitwy działy się fakty rażąco sprzeczne z historią. Oto bowiem Wielki Mistrz Ulryk, rozłożywszy na łopatki Zawiszę Czarnego, przedarą się aż do króla Władysława i zaczął z nim toczyć wspaniały pojedynek, o którym głucho u Długosza.
Na szczęście Wielki Książę Witold nie stracił rezonu i - zagrzawszy Litwinów okrzykiem: "Hura, na Kolonistów!"- wpadł z nimi na Ulryka. Ten jednak, zamiast przykładnie polec, w rozwianym, białym płaszczu dał niegodnego drapaka z placu boju.
Pani Bożena i doktor Otrębus zbledli.
- To... posunięcie taktyczne - chrząknął doktor Otrębus. -Wielki Mistrz na pewno wróci, żeby polec. Jeszcze jedno, inżynierze, chciałbym...
- Nie teraz, niech pan łaskawie zajrzy do mnie po południu, dobrze? Jeśli ta rzecz panu się uda, będzie pan naprawdę geniuszem.
- A co? Zauważył pan! - uśmiechnął się doktor Otrębus. - Odkąd chłopcy wyżywają się w naszych zabawach, odeszła ich ochota do awantur...
- 0... naturalnie. Żegnam państwa... Aha, byłbym zapomniał. To znalazłem wczoraj w Ogrodzie - Inżynier wyciągnął z kieszeni czarną chustkę. - Czy to nie któregoś z pańskich chłopców?
Doktor Otrębus rozłożył chustkę i oniemiał z wrażenia. Na chustce białymi nićmi była wyszyta trupia czaszka, piszczele i napis: Precz z kolonizmem!
- Czy to nowe godło drużyny? Gratuluję pomysłu - skłonił się z szyderczym uśmiechem inżynier.
Nie była to pierwsza niespodzianka, jaka spotkała w tych dniach Otrębusa. Nie dalej jak w niedzielę wybrał się z panią Bożeną na spacer do Ogrodu, by zażyć przyjemności spaceru "wśród drzew, zieleni i ruin", gdyż uczucia romantyczne nie były mu obce. I oto, gdy oboje z panią Bożeną oddawali się tym uczuciom, nagle zza krzewów wynurzyło się oblicze pirata w czarnej chustce zawiązanej z tyłu na głowie. Na ten widok doktor czym prędzej zrejterował w drugą stronę Ogrodu. Lecz tam wpadł w jakiś starannie zamaskowany mchem, liśćmi i gałęziami wilczy dół. Pani Bożena nie od razu spostrzegła, co się stało. Tym większe było jej przerażenie, gdy zauważyła gdzieś w dole głowę doktora.
- Niech pani uważa - powiedział - obawiam się, że teren jest tu nieco nierówny.
- Tu jest jakaś kartka.
Pani Bożena podniosła epistołę zaopatrzoną w rysunek trupiej czaszki, z piszczelami, i przypieczętowaną kleksem przypominający m sylwetkę Afryki. Pod spodem widniało hasło: Precz z kolonizmem! oraz krótki tekst: Znalazłeś się w rękach Piratów. Okaż się dzielny i nie krzycz. Czekaj na swój los.
- No cóż, czy będzie pan czekał na swój los? - uśmiechnęła się.
Doktor Otrębus nie miał na to wcale ochoty i po paru nieudanych próbach wyszedł na powierzchnię.
- Niesłychane - powiedział - to na pewno jacyś chłopcy ze Zgórska.
- z pewnością - odrzekła pani Bożena.
Doktor Otrębus jednak od tej chwili w czasie przeglądu wojsk polskich, litewskich i krzyżackich uważnie przypatrywał się, czy spod wspaniałego hełmu rycerskiego nie wyjrzy krwawa twarz pirata.



1. Określ, gdzie i kiedy toczy się akcja opowiadania. Czy pomogą ci w tym konkretne informacje, czy charakter całego tekstu?

2. Powiedz, czy doktor Otrębus ma rację, mówiąc: Odkąd chłopcy wyżywają się w naszych zabawach, odeszła ich ochota do awantur... Jak sądzisz, czym się zajmują w wolnym czasie?

3. Przypomnij sobie, kiedy miała miejsce bitwa pod Grunwaldem. Na podstawie tekstu Edmunda Niziurskiego ustal jej przebieg.

4. Dowiedz się z encyklopedii, kim był Jan Długosz.

5. Zastanów się, czy można według tego tekstu napisać scenariusz słuchowiska. W którym miejscu trzeba zmienić brzmienie oryginału?

6. Przygotujcie wspólnie zajęcia poświęcone twórczości Edmunda Niziurskiego.

Podręcznik 5 klasy

Język polski w szkole

Kanon literatury dla dzieci

Strona główna