Patrycja Brodowska
Akt
Pod palcami rozciągnąć szepty pożądania
zamknąć w oczach oddechy miodowe.
W złotej nitce nocy i w rytmie kochania,
w pocałunkach marzeŚznaleźć drogi nowe.
Utonąć w ramionach lub w oczach gorących,
w rzęs i ust uścisku, w goździkowej woni.
PoznaŚskóry smaki, uczuŚduszŚmdlących
i rozkosz, jak kroplŚmieszczącŚsiŚw dłoni.
Cisza
Myśli, jak motyl wielobarwny, drżące
Odcisk stóp na piasku, jakaŚsmuga cienia
Usta zaciśnięte, spojrzenie milczące
Papieros zgnieciony niczego nie zmienia
Miłość jest gorąca i pachnie jabłkami
W spojrzeniu jeziora oczy sŚchabrowe
Ciepły dotyk dłoni mieszka między nami
A w porywach serca zakamarki nowe
Czerwcowa noc
Noc szafirowa sen wśród gwiazd ukryła
W leśnych elfów skrzydła i rosŚwtulona
Blady blask księżyca ciepły spokój zsyła
Na biedronki i świerszcze pod liściem skulone
TańczŚw leśnych ziołach świetliki złociste
Dobre duszki na dzwonkach kołysanki grajŚ
W kielichu paproci śpiŚrusałki mgliste
Sny perłowe i wonne nimfy wodne tkaj?..
Na dębu konarze skrzat usnął strudzony
Małe lampki gwiazdek w niebie siŚkołyszŚ
Pod wierzby listkami wiatr usiadŚzmęczony
Srebrny las zasypia wielobarwnŚciszŚ
Melancholia
W suchych liściach wyznaŚwytarte wspomnienia
RudŚwstążkŚwestchnieŚwiersze przewiązane
KroplŚzmysłów bursztynowych spisane marzenia
W białych nenufaru płatkach nitki uczuŚtkane
W konwaliowŚrosŚźdźbła smutku wtopione
Rdzy odcisk złocisty na nieba sklepieniu
Pocałunki gwiazd zimnych na palce złożone
Jak gorycz słów czułości w ostatnim spotkaniu
Nocna tęsknota
Gwiazda polarna drogŚnam wskazała
wśród księżyca blasku, pośród mlecznej drogi
myśl z myślŚspleciona cichutko załkała
z tęsknoty za Tob? ze smutku i trwogi
Ze smutku i trwogi, z ogromnej tęsknoty,
gdy błądzisz samotnie pośród gwiezdnych łąk
wtulam siŚw Twe ramiŚi mgły oddech złoty,
i w sen Twój tęczowy, i ciepło Twych rąk.
Portret
W mlecznŚdrogŚżycia wspomnienia wplecione
Smaku dzieŚmiłości serca gorzkie dźwięki
W słodkich marzeŚtreściach żale zabliźnione
Pod wonnym jaśminem palców dotyk miękki
W milczącej tęsknocie skrzypce połamane
Nostalgia jak uśmiech w kałuży zmarszczony
Ciepłych słów porywy niewypowiedziane
W lustra szkła odłamku portret znaleziony
Smutna kołysanka
Firmament nieba zabłysŚgwiazdami
śpiąc wzniecasz słodki oddech snu
tęsknota błądzi echem między nami
miłość tka białą kładkŚz lnu
Deszcz pada błękitem na nasze marzenia
zatapia siŚw oczach obraz zza mgły
miłość gorzko płacze, niczego nie zmienia
cierpiąc wołamy do siebie przez łzy
KochaŚrozpaczŚkazałeŚmi Panie
klękam przed TobŚgłowŚpochylając
DziękujŚCi Boże i wiesz - Niech siŚstanie
DałeŚmi wszystko jego mi dając
Twój portret
W oczach Twych tęsknota chabrami utkana
Ciepły dotyk dłoni, długie powitania
W nucie wspomnieŚigliwiem pachnąca polana
Biały puch dmuchawców w myślach pożądania
W sercu Twym kłębuszki plecione gwiazdami
Noc? sny kremowe, pachnŚjak migdały
Nostalgia dziŚwędruje innymi drogami
W oczach Twych chabrowych mieszka świat mój cały
Wędrówka
Kielichy magnolii kształty wspomnieŚmajŚ
i nitkŚsrebrzystŚtkane sŚmarzenia
Koniuszkiem języka smak rosy poznajŚ
i tęcza na niebie w siedem barw siŚzmienia
A palców Twych dotyk ciepły jest i drżący
Wabi mojŚskór? w perłę jŚprzemienia
Zamknięty w płatku śniegu blask oczu kojący
MięknŚsny i słowa wykute z kamienia
Zimowa nostalgia
Zmarznięte masz serce, ja palce skostniałe
Wśród słów oziębłych zamarzły wspomnienia
Przytul twarz do śniegu, między płatki białe
Zapomnij o zimnym powiewie istnienia
Na naszych marzeniach śnieg cicho siŚścieli
Srebrny podmuch mrozu kwiaty rzeźbi w lodzie
Zwiędły kwiat nostalgii w spojrzeniu siŚbieli
Świat umarŚna nowo w powiek śnieżnym chłodzie
Zimowy wieczór
W ciepłym uścisku słodko schowany
Oddychasz cicho, wspomnienia zamykasz
Jak wiatr w labirynt konarów złapany
Zatapiasz siŚwe mnie i we mnie znikasz
Zziębnięte serce przytulasz w czerwieni
Palcami nitki włosów przeplatasz
Miłość jak tęcza iskrząca siŚmieni
Błądzisz ścieżkŚmyśli, całując, powracasz
Ja wśród nadziei krople rosy zbieram
Łzy strącone słońcem w pamięci układam
Patrząc w Twoje oczy powoli umieram
OdrodzŚsiŚw Tobie i imiŚnam nadam.
2005-02-17
Natchnienie
Kaleko rozstrojony fortepian płacze
dźwięków niezgrabnymi tonami,
może ciŚkiedyŚznów zobaczŚ
i nie zamieszka cisza między nami.
Drzew blade, wychudzone konary,
co łaknŚwody i cierpienia,
Stop-klatka snu - znajome koszmary
Ból dobrze znanego pochodzenia.
Lecz spójrz Maleńka, i słońce, i trawa
Tęcza na niebie wielobarwnie świeci
W smudze tęsknoty stygnąca kawa
A im brak natchnienia... Wierszokleci...
Requiem dla nadziei
Smutki utopione w zatokach goryczy,
Deszczem składane z odłamków kryształy.
Śmiech zraniony nic juŚnie wykrzyczy,
A przestworza milcząc będŚpsalmy grały.
Rwąc strzępy nadziei, ofiary spełnione
Serc blizny, jak igły, kalecz? boleśnie...
Nuty samotności na dźwięki złożone,
Umęczona miłość wśród aniołów zaśnie.
Warg zszarzałe popioły, oczy zatykajŚ
Nie zapłacze więcej anioŚz piór obdarty!
Wrota uczuŚw rytm serca żyły rozcinajŚ
Czyjąś miłość i czyjŚobraz martwy.
Lubieżne warknięcia pioruny ściągajŚ
Palcami przerwana trwogi pajęczyna.
Te jedyne słowa - w gardło uwierajŚ
Nietrwałe jak rozkosz i kruche jak glina.
Wiosenne porządki
Na Twoich ramionach
przysiadła Nostalgia
w podartej kapocie
i zniszczonych butach
Zrobiła porządki,
pewnie wiosenne,
w duszy
Twojego sumienia
Wywietrzyła
stare wspomnienia,
odkurzyła
stare portrety,
wypolerowała
zastygłe marzenia
Zmęczona
oparła głowŚ
na Twoim czole
zapalając
kwaśnŚfajkŚ
ostatniego pokoju
Pożądanie
(erotyk)
W skrzydła namiętności rozkosze wtulone
Blask świecy układa płomienne etiudy
W wilgotnej pościeli ciała wciąż splecione
CieŚna cieple ciała kładzie płomieŚrudy
Wnętrza słodycz miękka w sercu promienieje
Szczęście niczym woda pożądaniem spływa
W spalonych rozkoszach niepewność rdzewieje
Gorąca namiętność warg czerwieŚrozrywa
Od wzburzonej błogości oddech rozpalony
Czułość słów lepkich do ust nam przywiera
Białej skóry zapach w atłasach złożony
W skrzydłach namiętności samotność umiera
Lekcja estetyki
Melodia cienkich obcasów
odbija siŚechem
od nóg,
rozbrzmiewa szeptem żądzy
i smukłościŚmiękkich ruchów.
Obraz ust
dotykiem szminki -
kaszmiru i cienia oberżyny,
gładzi magnetyzmem spojrzenia
i kształtem wilgotnej smugi.
Rysunek krótkiej spódniczki
ślizgającej siŚpo koronkach
białych pończoch
smak fantazji
zamkniętej w muszli pożądania.
Szkic oczu szarym ołówkiem
podkreśla blask tęczówki
tusz w rzęs wachlarzu
zniknął
pod Twoim pocałunkiem.
Mruczanka
Kawa czarnŚsmugŚpieści nasze dłonie,
poranne uśmiechy w źrenicach odbite.
Oczu potok jasny obmywa nam skronie
i krągłości ciała, jeszcze nie odkryte.
Z tęsknoty sŚtkane cukrowe baranki,
na stole serweta frędzlami siŚpuszy.
Czajnik gwiżdże sonet herbaty do szklanki,
a placek z cebulŚna stole siŚkruszy.
Dzwoniącym tramwajem wyznania szepczące,
oczkami rosołu do siebie mrugamy.
DzieŚw uścisku marca, jak słowa gorące,
a dom pachnie nami, zawsze, gdy wracamy...
MiraŚ/B>
Tuszujesz rzęsy
jedwabnŚodżywkŚ
Max Factor'a
W chude ramiona
wklepujesz balsam
wyszczuplający
Odliczasz kalorie
bezcukrowej czekolady
i odtłuszczonego mleka
Ćwiczysz godzinami
kuszący ruch bioder
różowych spódniczek
a gdzie siŚpodziały
piersiŚ
Jestem stara - myślisz
rozciągając przed lustrem
mimicznŚzmarszczkŚ
pod młodym okiem
Miłosne wyznania
Mieścisz mnie w dłoni, jak kropelkŚrosy,
szarawŚwstążkŚznacząc swój szlak.
Wplatasz, monsieur, kwiat w moje włosy,
Wypalasz na skórze pamięci znak.
Bo widzisz, cheri, czkawki poklaskiem,
odbiciem zgubionej cząsteczki nadziei.
Rozplatamy rzęsy wraz ze świtu brzaskiem,
szukamy dróg polnych w błogostanie kniei.
Szczęście znajdujmy, dzielmy siŚchlebem,
Oui, drogi oświetlmy miłości kagankiem.
Wyklejamy most biały między nami a niebem,
siebie odnajdźmy w jutrzejszym poranku.
Neonowa bezsenność
W szarym zaułku myśli
zamiatam wspomnienia
suche jak liście
zeszłorocznej jesieni
Noc mieni siŚgwiazdami
przegląda w księżyca
srebrnym zwierciadle
martwo uśmiechniętej twarzy
Nastrojone nostalgiŚświerszcze
grajŚsonaty w kominie
delikatna pajęczyna
neonowych snów
Jest bardzo cicho, drżąco
tylko kropelki rosy
spływajŚwestchnieniem
po wątłych źdźbłach traw
Przemijające oblicze świata
Piaskiem wytarte w klepsydrze chwile
PrzeżyŚziarenkiem czas odmierzany
Sekund odłamki w życiowym pyle
Kwadrans przetrwania czworo składany
Pękate minuty czy wspomnieŚgodziny
Hejnały kurantów co dzieŚrozbrzmiewajŚ
IleŚkrwi przelanej, utoczonej śliny
Uśmiechów promiennych i łez, co spływajŚ
Dni iŚprzesypany z pięści zamkniętej
Lód na drodze życia solŚzdobiony
Smakiem historii nie napoczętej
Zegar słoneczny z istnieŚzłożony
Pocałunki
Szumiącym winem
ukołyszŚTwojŚgłowŚ
na ciepłych kolanach
gładząc skronie
Poczujesz światy
burgundowe
odcisk
zakochanego pocałunku
Zatańczymy objęci
w drgającym powietrzu
wyczujemy wonie
tlących siŚserc
UcałujŚkrople rosy
Twoich oczu
rozedrganych słońcem
wschodzącego poranka
Kleksy
A było
kleisto, dżdżysto, czysto
nie mało
poeci, dzieci, śmieci
ogromnej
krótka, wódka, udka
radości
wspomnienia, zmienia, Henia
że
dłubie, czubie, hubie
kleksów
warto, karto, Marto
na
byli, mili, żyli
kartce
niebie, Ciebie, chlebie
niemiara
harcuje, kupuje, grasuje
nam
krowie, słowie, głowie
gości
lubości? kości? złościŚ
i kropka.
Zazdrość
WydrapujŚzłociste fugi
z jej makijażu
perfekcyjnie pociągniętej kreski
aŚdo bólu
czerwonŚsmugŚ
złamanego paznokcia
szminkujŚsobie usta
teŚjestem kobietŚ
dymem z papierosa
zaciskam pętlŚ
na zadbanej szyi
upragnionej zemsty
zmęczona płaczem
zasypiam
we własnych ramionach
upokorzonej samotności
*** (amor vincit omnia)
Tęsknota ma zapach purpury,
jest zwiędła jak smutne ramiona.
Piaskiem w oczach, żalem w sercu,
rozdrapana, krwiŚżywŚzrozpaczona.
Tęsknota ma zapach muzyki,
w teksturze - owalna i płaska.
Jest drwiąca, choŚpali i milczy,
siwa jak popiół, jak woda niebieska.
Tęsknota ma zapach brzoskwini
duszŚrozdartŚna ćwiartki podzieli.
Pożółkłą dłoniŚi cieniem na czole
rozpacz z radościŚw jednym młynku mieli
Bezdomny dom
Bezdomny dom
pachnie lepkŚwilgoci?
białawym grzybem
na brudnej ścianie
Łuszcząca siŚfarba
odsłania zęby
lodowatych cegie?
wczorajszego bytu
Pod martwym piecem
niesmaki wspomnie?
dawnych posiłków
rdzawy komin
Bezdomny dom
i jego
puste oczodoły
wybitych szyb
A wystarczy tylko
talerz, książka
zapalona świeczka
by biło serce
Gra zmysłów
Zamrożony melon, gruszki w salaterce,
lodowatŚwstążkŚsok po twarzy spływa.
Na chodniku cieŚleży, osłabło mu serce,
ktoŚna harmonijce melodiŚwygrywa.
W lustrzanym odbiciu źrenice znajome,
szeptem pożądania po skórze pełzaj?
Zakazane słowa w rozkoszy spełnione,
wszystkimi zmysłami radośnie zagraj?
Zdyszani od słońca w spokój uciekamy,
rozpalona pościel, szukasz ukojenia.
Który raz w ramionach swoich umieramy?
Który raz szukamy w bólu rozgrzeszenia?
Kawałek nieba
Tęsknoty mieszkajŚpod srebrnym błękitem,
uchyl rąbek nieba w miodowym marzeniu.
Zamykam siŚw tobie nieśmiałym dotykiem
sennym pocałunkiem zamykasz siŚwe mnie.
Pachnie jaśminowo, łagodnie choŚdrżąco,
kroplŚdeszczu spłyn? po twoim policzku.
Wtulisz rozkosz w moj? niecierpliwie, mdląco
utopiŚsiŚw Tobie, perłowo, i zniknŚBR>
Oczekiwanie
Czekanie to oddechy
odciśnięte na szybie.
To obrus
bielŚścielący stół.
To szklanka
zimnej herbaty
z kwaśnym grymasem
osłodzonej cytryny.
To cisza
wypełniona jedynie
przyśpieszonym biciem serca
gdy słysz?
kroki na schodach.
Ogrody westchnieŚBR>
Powietrze znowu zadrga zapachem stokrotek
i lilii, co różowo kołyszŚsiŚw wazonie.
Może wianek splotŚz wiersza kilku zwrotek,
sprawdzŚczy w ogrodzie kwitnŚjuŚlewkonie.
Nenufar swym odbiciem wabi taflŚwody,
w rozchylonych płatkach owady tańczące.
SłabnŚod nadmiaru słodyczy przyrody,
upaŚdziŚsiŚprzykrzy, szepcŚkwiaty mdlące.
ZakopiŚwestchnienia między konwaliami,
niech mnie potem kuszŚnutkŚodurzenia.
Na liściu coŚnapiszŚsłów pocałunkami,
wśród łodyg magnolii poszukam natchnienia.
Pewnie będzie...
ZaplączŚsiŚpewnie
w pajęczynie Twoich oczu
spojrzeŚpachnących łąk?
pełnŚmaków i kąkoli
ZachłysnŚsiŚpewnie
potokiem twoich słów
ciepłym śladem języka
pomiędzy palcami
ZniknŚteŚpewnie
zamknięta w ramionach
warty honorowej
nad mojŚsamotności?
Pewnie będzie taki ranek
pośród słońca i rumianku
odnajdziemy na nowo
siebie w sobie, jak dzi?
Pewnie będzie...
Rokokowe fanaberie
Pochylony w atłasach, namiętny i drwiący,
błądzi język tłusty po kobiecych ustach.
Blade wargi w uśmiechu, dotyk ciała drżący,
zimna pi꜌zaciśnięta na jedwabnych chustach.
W kobiercach, dywanach lubieżności chęci,
kaprys strojów sobolowych, pokłony składane.
Lęk kobiecych oczu, chłodny uśmiech nęci,
Jak ranne zwierzęta w pułapkŚschwytane.
Tętent kopyt, dłoŚciężko ubrana w pierścienie.
CieŚporanka znika pod wilgotnym szmerem.
Upadek przybrany w szlachetne kamienie.
Ból oddechu milknie ostatnim westchnieniem
Sonata o smutku
Deszczowa tęsknota warkoczem spleciona,
na szybie odcisk zziębniętego nosa.
WyjmŚżal z kieszeni, wtulŚgo w ramiona
SonatŚo smutku graŚbędŚniebiosa.
ZapomnŚrozkoszy dotknięcia pieszczące,
wszak bycie poetŚdaje przywileje.
Na sznurach powieszŚzłudzenia stygnące.
Szczęśliwy, kto pierwszy - nie ostatni siŚśmieje.
Znudzenie
Wiatr szarpie za frędzle czerwonej serwety,
w cieniu lipy wyczuwam smak kawy i miodu.
Piszesz wiersz w skupieniu - przywilej poety,
Mówisz, że siŚgniewam znowu bez powodu.
BrzęczŚpszczoły; południe, sennie i leniwie,
nudzŚsi? jest skwarnie, czarna stygnie kawa.
Nie patrzysz juŚna mnie tak jak zawsze - tkliwie,
Kropelkami potu żar piersi napawa.
Lipa miodem pachnie, z gorąca omdlewam,
skowronków dzwoneczki w powietrzu zastygły.
Wiersz swój recytujesz. Nie słucham Ci? Ziewam.
ObrzydŚmi ten sierpie? wiersze mi obrzydły.
Na poprzedniŚstronŚ/A>
|