Henryk Sienkiewicz

Quo vadis, Domine?
(fragment powieści Quo vadis)


O brzasku następnego dnia dwie ciemne postaci posuwały się drogą Apijską ku równinom Kampanii.
Jedną z nich był Nazariusz, drugą Piotr Apostoł, który opuszczał Rzym i męczonych w nim współwyznawców.
Niebo na wschodzie przybierało już leciuchny odcień zielony, który z wolna, coraz wyraźniej bramował się u dołu barwą szafranną. Drzewa o srebrnych liściach, białe marmury willi i łuki wodociągów, biegnące przez równinę ku miastu, wychylały się z cienia. Rozjaśniała się stopniowo zieloność nieba, nasycając się złotem. Za czym wschód zaczął różowieć i rozświecił Góry Albańskie, które ukazały się cudne, liliowe, jakby z samych tylko blasków złożone.
Świt odbijał się w drżących na liściach drzew kroplach rosy. Mgła rzedła odkrywając coraz szerszy widok na równinę, na leżące na niej domy, cmentarze, miasteczka i kępy drzew, między którymi bielały kolumny świątyń.
Droga była pusta. Wieśniacy, którzy zwozili jarzyny do miasta, nie zdążyli jeszcze widocznie pozaprzęgać do wózków. Od płyt kamiennych, którymi aż do gór wyłożony był gościniec, szedł w ciszy odgłos drewnianych postołów, jakie podróżni mieli na nogach.
Potem słońce wychyliło się przez przełęcz gór, ale zarazem dziwny widok uderzył oczy Apostoła. Oto wydało mu się, iż złocisty krąg, zamiast wznosić się wyżej i wyżej na niebie, zsunął się ze wzgórz i toczy się po drodze.
Wówczas Piotr zatrzymał się i rzekł:
- Widzisz tę jasność, która zbliża się ku nam?
- Nie widzę nic - odpowiedział Nazariusz.
Lecz Piotr po chwili ozwał się przysłoniwszy oczy dłonią:
- Jakowaś postać idzie ku nam w blasku słonecznym.
Do uszu ich nie dochodził jednak najmniejszy odgłos kroków. Naokół było cicho zupełnie. Nazariusz widział tylko, że w dali drżą drzewa, jakby je ktoś potrząsał, a blask rozlewa się coraz szerzej na równinie.
I począł patrzeć ze zdziwieniem na Apostoła.
- Rabbi! Co ci jest? - zawołał z niepokojem.
A z rąk Piotra kostur podróżny wysunął się na ziemię, oczy patrzyły nieruchomo przed siebie, usta były otwarte, w twarzy malowało się zdumienie, radość, zachwyt.
Nagle rzucił się na kolana z wyciągniętymi przed się ramionami, a z ust jego wyrwał się okrzyk:
- Chryste! Chryste!...
I przypadł głową do ziemi, jakby całował czyjeś stopy. Długo trwało milczenie, po czym w ciszy ozwały się przerywane łkaniem słowa starca:
- Quo vadis, Domine?...
I nie słyszał odpowiedzi Nazariusz, lecz do uszu Piotrowych doszedł głos smutny i słodki, który rzekł:
- Gdy ty opuszczasz lud mój, do Rzymu idę, by mnie ukrzyżowano po raz wtóry.
Apostoł leżał na ziemi, z twarzą w prochu, bez ruchu i słowa. Nazariuszowi wydało się już, że omdlał lub umarł, ale on powstał wreszcie, drżącymi rękoma podniósł kij pielgrzymi i nic nie mówiąc zawrócił ku siedmiu wzgórzom miasta.
Pacholę zaś, widząc to, powtórzyło jak echo:
- Quo vadis, Domine?..
- Do Rzymu - odrzeką cicho Apostoł.
I wrócił.
Paweł i wszyscy wierni przyjęli go ze zdumieniem i z trwogą. Lecz on na wszystkie pytania odpowiadał im tylko z radością i spokojem:
- Panam widział!
I tegoż jeszcze wieczora udał się nauczać i chrzcić tych, którzy chcieli się skąpać w wodzie życia.
I odtąd co dzień ciągnęły za nim liczniejsze tłumy. Zdawało się, że z każdej łzy męczeńskiej rodzą się nowi wyznawcy i że każdy jęk na arenie odbija się echem w tysiącznych piersiach. Cezar pławił się we krwi, Rzym i cały świat pogański szalał. Ale ci, którym dość było zbrodni i szału, ci, których deptano, ci, których życie było życiem niedoli i ucisku, wszyscy pognębieni, wszyscy smutni, wszyscy nieszczęśni przychodzili słuchać dziwnej powieści o Bogu, który z miłości dla ludzi dał się ukrzyżować, by odkupić ich winy.
Odnajdując zaś Boga, którego mogli kochać, odnajdowali to, czego nie mógł dać dotychczas nikomu świat ówczesny - szczęście z miłości.

* Droga Apijska - via Appia , najstarsza i najsłynniejsza z bitych dróg prowadzących do i z starożytnego Rzymu. Częściowo zachowana do dzisiaj.
* Rabbi - tu: nauczycielu; dosłownie: "mistrzu mój" (hebrajski), tytuł żydowskich mistrzów, uczonych w Piśmie Swiętym.
* Cezar - tytuł cesarzy rzymskich, tu: cesarz Neron.


1.Na podstawie udzielonych w tekście odpowiedzi spróbuj domyślić się, co znaczy pytanie Quo vadis, Domine? Jeśli ci się nie uda, odpowiedź znajdziesz w "Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych".

2.Kim jest bohater tego fragmentu powieści H. Sienkiewicza? Powiedz wszystko, co nim wiesz, a następnie ewentualnie uzupełnij swoje wiadomości. W jakiego typu encyklopedii znajdziesz ich najwięcej?

3.Kto jest najważniejszą postacią tego fragmentu? Uzasadnij swoją odpowiedź.

4.Dlaczego Piotr uchodzi z Rzymu i po co tam wraca? Co znaczą słowa "Cezar pławił się we krwi", o jakie "łzy męczeńskie" chodzi w tym fragmencie? Jeśli nie wiesz, odpowiedź znajdziesz w encyklopedii.

5.Spróbuj ocenić postawę Piotra. Weź pod uwagę, co musiało go czekać po powrocie do Rzymu i fakt, że on świetnie o tym wiedział.

6.Przeczytaj jeszcze raz końcowy fragment od słów: "I tegoż jeszcze wieczora...". Jak rozumiesz zachowanie ludzi, którzy - choć "Cezar pławił się we krwi" - przychodzili, by "się skąpać w wodzie życia".

7.Czy na podstawie tego fragmentu można ocenić stosunek H.Sienkiewicza do religii? Uzasadnij swoją odpowiedź.

8.Obejrzyj obraz Domine, quo vadis? Przeczytaj, w jakich latach żył jego twórca. Teraz odpowiedz na pytanie - czy H. Sienkiewicz osobiście wymyślił wydarzenie opisane w tym fragment jego powieści? Uzasadnij swoją odpowiedź.

"Quo vadis" to chyba najlepiej znane w świecie dzieło polskiego pisarza. Za tę powieść Henryk Sienkiewicz otrzymał w 1905 roku literacką Nagrodę Nobla. Niezwykle plastyczny obraz starożytnego Rzymu, stojącego u szczytu swojej potęgi, i jego starcie z bezbronną grupa pierwszych chrześcijan od lat pociągał kolejnych reżyserów filmowych.
"Quo vadis" było kilkakrotnie filmowane. Najsłynniejsza i chyba najlepsza do niedawna wersja pochodziła z 1951 roku i została zrealizowana w Hollywood. W głównych rolach wystąpili bardzo wówczas znani aktorzy - Robert Burton, Deborah Kerr, Peter Ustinov.
Polskie kino po wojnie nie mogło podjąć tego tematu. Do 1989r. było to niemożliwe z powodów politycznych, a potem - z powodów ekonomicznych. Dopiero w 2001 r. na ekranach kin pojawił się film "Quo vadis" słynnego polskiego reżysera, Jerzego Kawalerowicza. Okazał się najpopularniejszym filmem roku w Polsce - obejrzało go 4, 273, 873 widzów. Oceny, jak zawsze, znacznie się różniły - od zachwytu po rozczarowanie. Ale wszyscy zgadzali się co do jednego - było to ważne wydarzenie kulturalne.
Na zdjęciu: Swięty Piotr (F. Pieczka) naucza swoich współwyznawców.


Podręcznik 6 klasy

Język polski w szkole

Strona główna