Krystyna Siesicka
Miłość od pierwszego wejrzenia
(fragment książki Przez dziurkę od klucza)

- Czego ty tam szukasz, Joasiu? Wiesz, jak nie lubię grzebania po szufladach mojego biureczka.
- Babuniu, ja nie grzebię, przysięgam! Niczego nie ruszam, na nic nie patrzę, szanuję babcine tajemnice. Tylko tę jedną teczuszkę otworzę sobie na momencik...
- Zostaw, bardzo cię proszę! Tam są zdjęcia.
- Właśnie, babuniu, mnie się też tak zdawało. A ja, widzi babunia, szukam swojego zdjęcia.
- Dlaczego szukasz swojego zdjęcia w moich rzeczach?
- Bo ja już nie mam odbitek, a muszę mieć koniecznie.
Babunia wyjęła z rąk Joanny różową teczkę.
- Nie dam ci żadnego zdjęcia, Joasiu - powiedziała kategorycznie.
- Niech babunia będzie człowiekiem, babuniu! Niech babunia zrozumie! Ja muszę mieć to zdjęcie, bo obiecałam Leszkowi.
- Jakiemu Leszkowi?
- Temu, o którym babuni opowiadałam. Nie pamięta babunia?
- Jeżeli masz na myśli tego ananaska, który jechał z tobą pociągiem, to pamiętam.
- Jak babunia może mówić ananasek o kimś, kogo babunia w ogóle nie zna?
- Widziałam go na dworcu. Ktoś, kto mówi dziewczynie na do widzenia: "Sie masz, brylancie! Cieszę się, że poznałem taką babkę" - ma u mnie kreskę i basta.
- Muszę mu posłać zdjęcie! - zawołała Joanna rozdzierająco. - Babuniu, ja się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia. Czy babunia przeżyła kiedyś taką miłość?
- Od pierwszego wejrzenia, Joasiu, to ja się kiedyż zakochałam w jednym takim panu Feliksie. On się nawet oświadczył o moją rękę, ale na szczęście w porę dowiedziałam się, że ma w innym mieście żonę i troje dzieci.
- Babuniu, ale Leszek na pewno nie ma w innym mieście żony i dzieci, bo przecież jest o rok starszy ode mnie! Bardzo proszę, niech babunia na mnie popatrzy: Czy ja wyglądam na to, żebym mogła mieć w innym mieście żonę i troje dzieci?
- Ty na to nie wyglądasz - odparła babunia z najgłębszym przekonaniem - I on może też nie. Chcę ci tylko udowodnić, jaka może być miłość od pierwszego wejrzenia. Poślesz mu zdjęcie, a on je wrzuci do śmietnika w szufladzie i tyle, na tym się skończy.
- Do jakiego śmietnika, babuniu? Skąd babunia wie, że on ma śmietnik w szufladzie?
- Wszyscy macie. Zajrzyj do swojej. No, zajrzyj!
Joanna niechętnie otworzyła szufladę.
- No tak, babuniu, zgoda, tu jest mały bałaganik...
- Ha! - zawołała babunia tryumfalnie. - On ma z pewnością jeszcze większy. I teraz wyobraź sobie swoje zdjęcie pośród tych wszystkich starych ściągaczek, zmiętoszonych papierów, wycinków z pism ilustrowanych i pośród tych wszystkich innych rupieci, które on tam ma! Gratuluję ci, mój brylancie!
- Jestem pewna, że moje zdjęcie będzie szanował. Włoży je do portfela i będzie nosił przy sobie.
- Do portfela? Myślisz, że mu się zmieści do portfela jeszcze jedno zdjęcie?
- Jak to jeszcze jedno? Przecież żadnego mu nie dawałam!
- Ale inne dziewczęta mu dawały, jego portfel wprost pęcznieje od zdjęć, jestem pewna!
Joanna usiadła na krześle i smętnie patrzyła przed siebie.
- Babunia mnie zniechęca, babunia robi, co może, żeby zatruć moją miłość od pierwszego wejrzenia, żeby ją zniszczyć i...
- Masz rację - przyznała babunia bez oporów. - Wybij sobie z głowy tego ancymonka. Są przecież inni chłopcy na świecie, mili, porządni, na przykład taki filolog orientalny, Joasiu...
- Przepraszam, że ja babuni przerwę, ale na temat filologa mam własne zdanie. On we mnie kocha zdolności kulinarne mojej babci, tak wygląda naga prawda!
- Czy ja wiem... czy ja wiem... Ostatnio przylatywał tu każdego dnia, pytał, kiedy wracasz, wybierał się do ciebie, ale nie miał za co jechać...
- Biedny filolog - wzruszyła się Joanna nagle - A ja mu nawet nie odpisałam na list, ale babunia wie, nie miałam czasu, stale mieliśmy jakieś zajęcia na tym obozie, i w ogóle...
- To już jemu się tłumacz, nie mnie. Ja swoje zrobiłam, przekazywałam mu pozdrowienia od ciebie, które rzekomo załączałaś w listach do mnie, cieszył się biedaczek.
- Jejku, babuniu, jak mi łyso.
- On tu dziś wpadnie, właśnie dlatego kupiłam te jabłka.
- A co z nich będzie?
- Upieczemy je w piecyku. Weź się do roboty, kochanie, umyj je porządnie, potem trzeba będzie poskrawać czubeczki jabłek, same jabłka wydrążyć łyżeczką, nasypać do nich po odrobinie cukru i przykryć czubeczkami z powrotem. To ci zajmie dziesięć minut.
- A co potem?
- A potem zapalimy piecyk i wstawimy do niego jabłka poukładane na blasze do ciasta.
- Długo będą się musiały piec, babuniu?
- Dopóki skórka nie nabierze złocistego koloru, to zależy od gatunku jabłek, więc trzeba zaglądać do piecyka.
- I myśli babunia, że filolog to lubi?
- Jestem pewna. Takie jabłka lubi każdy człowiek.
Joanna zaczęła myć jabłka, każde z nich trzymała długo pod strumieniem zimnej wody.
- Ja chyba w ogóle zapomniałam , jaki tam jest adres, wie babunia! Do tego Leszka - powiedziała nagle.
- No i co teraz zrobisz?
- Nie wiem właśnie. Chyba to może być trudne...
- Nie będzie takie trudne - uśmiechnęła się babunia. - Ja pana Feliksa wyperswadowałam sobie w przeciągu kilku godzin.
Joanna spojrzała na zegarek.
- Teraz jest trzecia. Myśli babunia, że do wieczora to mi przejdzie?
- Myślę, że tak. Filolog ma być u nas o szóstej.

1. Jednym z bohaterów książki K. Siesickiej jest Janek, filolog orientalny. Sprawdź w słowniku języka polskiego znaczenie tych słów i powiedz, czym zajmuje się ten bohater.

2. Dlaczego Babuni nie podobały się słowa, jakimi Leszek pożegnał na dworcu Joasię? Jak sądzisz - co powinien powiedzieć, żeby babcia była zadowolona?

3. Powiedz, jak Babunia ocenia Leszka, a jak Joanna. A jakie jest twoje zdanie o tym bohaterze? Czy potrafisz go ocenić mimo braku danych?

Podręcznik 6 klasy

Język polski w szkole

Kanon literatury dla dzieci

Strona główna