Krystyna Siesicka
I po co myśmy się uczyli?!
(fragment książki Przez dziurkę od klucza)

Joanna wpadła do kuchni miotana wyraźną furią.
- Och! - krzyknęła babunia i łyżka wyleciała jej z rąk. --Ale mnie przestraszyłaś, Joasiu!
- Przepraszam, babuniu, ale jestem wściekła!
- Co się stało? Oberwałaś pałę?
- Nie, babuniu, nic nie oberwałam. Po prostu bez potrzeby tak się wczoraj uczyłam. Zupełnie bez potrzeby!
- Jak to? - zdziwiła się babunia. - Jak to, bez potrzeby?
- Nikt mnie nie pytał. Z niczego nie odpowiadałam. To po co ja się tak kułam historii? Po co tyle czasu zmarnowałam nad geografią? Po co mordowałam się nad wypracowaniem o twórczości Korcikowskiego?
- Czekaj, Joasiu, spokojnie! Powiedz mi najpierw, kto to był Korcikowski? Czy to jakiś awangardowy pisarz współczesny?
- Współczesny? - Joanna oniemiała ze zgrozy. - Babuniu, przecież on żył w osiemnastym wieku!
Babunia przymknęła oczy i gwałtownie zaczęła szukać w pamięci nazwiska Korcikowskiego. Po kilku sekundach zorientowała się, że to jej pamięć zaczyna wyglądać jak walizka, w której Joasia szukała ostatnio swojej letniej sukienki w kwiatki.
- Nie pamiętam... - szepnęła babunia z przestrachem. - Okazuje się, że ja już nic nie pamiętam! Co on napisał?
- "Monachomachię", babuniu, "Żonę modną", babuniu - zaczęła wyliczać Joanna.
- Kor-ci-kow-ski? - babunia przechyliła się do przodu i przyglądała się Joasi podejrzliwie. - Kor-ci-kow-ski? - powtórzyła.
- Jejku, co ja gadam! Krasicki. Tylko, że ja, babuniu, czytam właśnie "Tabliczkę marzenia" i tam był jeden taki śmieszny chłopak, który nazywał się Korcikowski i on mi się pomylił z Krasickim!
- Śmieszny chłopak pomylił ci się z Krasickim... Oj, Joasiu, Joasiu! - babunia pokiwała głową z politowaniem. - Aleś mi strachu napędziła. Myślałam, że ja już zupełnie wysiadam z literatury!
Joanna ukroiła sobie kawałek chleba, posmarowała go smalcem i usiadła na taboreciku przy stole.
- Muszę ci jednak powiedzieć, Joasiu, że ty mnie bardzo martwisz swoim podejściem do nauki - powiedziała babunia tonem, który wróżył dłuższą przemowę. - Co to znaczy: "bez potrzeby się uczyłam?" Czy ty się uczysz dla kogoś, czy dla siebie? Czy ty się uczysz tylko dlatego, że mogą cię w szkole zapytać, czy dlatego, żeby coś umieć, czegoś się...
Dzwonek u drzwi wyratował Joasię z dalszych opresji. Pobiegła otworzyć, a po chwili zjawiła się w kuchni z powrotem, już w towarzystwie filologa orientalnego.
- Dzień dobry, babuniu! - zawołał filolog i nachylił się nad ręką babuni. Ale jednocześnie z ukosa spoglądał na chleb ze smalcem, który Joanna jadła w sposób demonstracyjny. Coś dziwnego wyzierało ze spojrzenia filologa tak wyraźnie, że babunię ogarnął nagły niepokój.
- Wyjdź, Joasiu! - powiedziała ostro. - Chcę zostać z Jankiem sama. Mam mu coś do powiedzenia.
Joasia wyszła z nadąsaną mina.
- Siadaj, mój drogi - powiedziała babunia, wskazując Jankowi taboret.
Usiadł i patrzył teraz na babunię z przerażeniem.
- Co ja zrobiłem? Czy ja coś zrobiłem, babuniu? - bełkotał.
- Nie. Po prostu... Jak ci to powiedzieć?... Po prostu... - jąkała się babunia. - Ach, jesteś dorosły, prawie! Mogę przecież mówić z tobą otwarcie. Więc... chodzi mi o to, że... no, widzisz... - zaczęła babunia i utknęła. Po chwili podjęła nową próbę i tym razem poszło gładko: - Nie podoba mi się sposób, w jaki ty patrzysz na Joasię.
Filolog wpatrywał się w babunię z otwartymi ustami.
- Ja...? - postukał się nagle w sam środek klatki piersiowej. - Ja...? Na Joasię...?
- Tak, Janku. Witałeś się ze mną, a jednocześnie patrzyłeś na Joasię takim wzrokiem, jakbyś chciał ją połknąć żywcem.
- Babuniu! - zawołał filolog z ulgą. - Ja bym ją rzeczywiście chętnie połknął, ale tylko wtedy, kiedy trzymałaby w ręku kawał chleba ze smalcem! Ja po prostu uwielbiam chleb ze smalcem, sam nigdy nie robię, bo na moim studenckim gospodarstwie robienie słoniny to nazbyt wielkie zawracanie głowy! Więc, kiedy zobaczyłem, że ona je...
Babunia złapała się za głowę.
- Wybacz mi, moje dziecko! - zawołała. - To wszystko przez tego Korcikowskiego. Joasiu! Joasiu! Możesz już wrócić do nas! Proszę cię, Janku, nie opowiadaj jej o tym.
- Ależ dobrze, babuniu! Ani słowa, jasne! - zawołał filolog orientalny entuzjastycznie, widząc, że babunia sięga po chleb i słoik ze smalcem.
- Muszę ci powiedzieć, że mam jeden bardzo prosty sposób robienia smalcu - mówiła przy tym. - To jest taki sposób czysto "studencki", błyskawiczny! Na patelni rozgrzewa się dokładnie kostkę smalcu kupionego w sklepie. Dwie średniej wielkości cebulki kroi się drobniutko i wrzuca do gotującego się już tłuszczu. Kiedy się zrumienią na złoty kolor, dosypuje się szczyptę majeranku i odstawia patelnię, a po chwili całą jej zawartość przelewa się do garnuszka, najlepiej glinianego. Kiedy stygnie, można od czasu do czasu przemieszać łyżką, żeby cebulka nie osiadła na dnie. Cała historia nie trwa dłużej niż dziesięć minut!
- Babuniu! Robię to dziś wieczorem! - zapalił się Janek. - A jutro przyniosę babuni do spróbowania.
Joasia wróciła do kuchni z miną ciągle jeszcze obrażoną.
- Miałeś dzisiaj to kolokwium? - zapytała filologa.
- Wyobraź sobie, że nie! Odłożyli nam na dwa tygodnie, bo asystent jest chory. Właściwie uczyłem się zupełnie niepotrzebnie.
- No wiecie! - zawołała babunia. - Wy jesteście zupełnie pomyleni!
I wszystko zaczęło się na nowo.


1. Jak naprawdę nazywał się pisarz, o którym bohaterka pisała wypracowanie? Jakie znasz utwory tego pisarza?

2. Czy tobie także zdarzyło się pomylić nazwisko jakiegoś znanego człowieka? Opowiedz o tym w klasie.

3. Oczywiście wszyscy przyznamy rację Babci - uczymy się dla siebie, nie dla stopni. Ale jak to jest naprawdę? a w jakim celu Ty się uczysz?

4. Książka K. Siesickiej to zbiór krótkich opowiadań połączonych osobami bohaterów. Każde opowiadanie zawiera jednak fragment zupełnie nieliteracki. Znajdź ten fragment w tym opowiadaniu i powiedz, w jakiej książce powinien się znaleźć. Jak w związku z tym należy zaklasyfikować książkę "Przez dziurkę od klucza"?

Podręcznik 6 klasy

Język polski w szkole

Kanon literatury dla dzieci

Strona główna