KATARZYNA ŁYSKO ...A tymczasem ileż to nie napisano książek, z których przeczytawszy kilka ledwo kartek, zdejmuje cię litość nad biedną istotą skazaną na ich czytanie. Autorowie bowiem jakby się uwzięli wysuszać młode serca ciągłym odwoływaniem się do ich głowy; a jeżeli przypadkiem pokażą dziecięciu jaką miłą ścieżeczkę wijącą się śród zieleni, to jedynie dlatego, żeby przyczajona nauka, wpadając znienacka, porwała znów swoją ofiarę... Początków historii literatury dziecięcej można doszukiwać się w przekładach i przeróbkach z literatury dla dorosłych, gdzie tematem było dziecko lub dzieciństwo oraz w literaturze ludowej, która przekazywana była drogą ustną. Jednak dopiero w oświeceniu zaczęły powstawać pierwsze książki adresowane do dzieci. Wiązało się to ze stopniowym wzrostem przekonania o znaczeniu książki zrozumiałej dla dziecka oraz wspomagającej jego rozwój. Ogromną rolę zaczęto przypisywać podręcznikowi, ale obok niego pojawił się nowy typ książki samodzielna lektura dla dzieci, wydawana z wyraźną intencją przeznaczenia jej dla młodego czytelnika. Stanisław Jachowicz i Klementyna z Tańskich Hoffmanowa to pierwsze nazwiska, które wiąże się z zaczątkami polskiej literatury dla najmłodszych. Jednak trudno dziś nazwać ich książki literaturą piękną. Pierwszym pisarzom dla dzieci przyświecały przede wszystkim cele utylitarne, a w sposobie opracowania nie widać dbałości o formę, styl czy kompozycję. Pomimo tego, że zaczęli pisać na przełomie drugiego i trzeciego dziesiątka wieku XIX, propagowali w swoich utworach jeszcze idee oświeceniowe idee wychowania obywatelskiego, kształtując na ich podstawie program pedagogiki praktycznej. Rola literatury dla dzieci była jednoznaczna: miała być narzędziem praktyki wychowawczej. Potrzeba artystycznego ujęcia tematu nie jest jeszcze w tym czasie uświadamiana, a wysiłki idą w kierunku przystosowania treści do celów wychowawczych. Ówczesny pedagog Ewaryst Estkowski podkreślał, że głównym celem tego rodzaju literatury jest wspomaganie wychowania młodego pokolenia. Książki powinny więc młodzież uczyć i kształcić, powinny rozwijać jej władze umysłowe i budzić szlachetne uczucia, powinny przynosić zapas pożytecznych wiadomości i kierować wolę ku cnocie, powinny wpływać na wykształcenie światłych ludzi i zacnych charakterów. Estkowski rozumiał jednak, że wartości etyczne książki nie powinny być narzucone przez moralizowanie, ale poprzez literacki sposób opracowania tematu. Podkreślał, że aby być dobrym pisarzem dla dzieci, posiadać trzeba niepospolitą zdolność pisarską: trzeba posiadać żywość wyobraźni, naiwną ciekawość, prostotę nieświadomości, bystrość postrzegania drobnostek. Jednak poza tymi ogólnymi uwagami nie znajdujemy jakiegoś szerszego omówienia walorów estetycznych, jakie powinna posiadać książka dla dziecka. Więcej uwag tyczy się tego, aby książki dla dziecka nie przeciążać nadmiarem wiadomości: Książki dla dzieci powinny być nie tylko treściwe i moralne, ale także przystępne. Gdybyśmy dziecku dźwigać kazali ciężką zbroję, wyrządzalibyśmy mu wielką krzywdę, bo nawet bydlęciu nie kładziemy na grzbiet ciężaru nad jego siły,a co do wartości estetycznych to zaznacza, iż prawda w swojej czystości jak jest łatwą do pojęcia, tak jest i piękną sama z siebie; nie trzeba jej poetyzować aby się podobała. Więcej wnoszącym i ciekawszym pod względem analitycznym jest artykuł z krakowskiego "Czasu", autorstwa Lucjana Siemieńskiego, pod tytułem "O sposobach nauczania i o książkach dla dzieci". Autor walczył w nim o prawo dziecka do podziwu i uniesienia, do wzbijania się w krainę poetyckiego rojenia.Wystąpił przeciw przekonaniu, że każdy fakt stoi za prawdę, a zmyślenie zawsze jest błędem,wyśmiewał moralizowanie, które według niego hamuje czytelnika, nie dając mu szans na samodzielną pracę wewnętrzną. Jak podkreśla Kaniowska-Lewańska, ostry, pełen sarkazmu, świetnych i ciętych sformułowań charakter polemiki zmuszał do zajęcia stanowiska w poruszanych sprawach, a sama postawa autora miała ogromne znaczenie na tle istniejącej współcześnie beletrystyki dla dzieci, która stanowiła mierną kopię rzeczywistości, pełną morałów i sentymentalizmu. Siemieński poprzez swój artykuł podniósł znaczenie piśmiennictwa dla dzieci i wykazał niewłaściwość podejmowania się tej pracy przez pisarzy o miernych talentach, których określa jako klasę piszących, która poświęciła pióra swe dzieciom a to jedynie dlatego, że nie czuje się na siłach tworzyć coś lepszego.Jednak ten odważny głos krytyczny przeciwko bylejakości literatury dla dzieci nie zatrzymał fali moralizatorskiej miernoty, która kontynuowała późnooświeceniowe tendencje wychowawcze. Powstanie styczniowe i jego upadek w 1863 roku spowodowało ogromne przeobrażenia w życiu społecznym i kulturalnym ówczesnej Polski, co szczególnie silnie ujawniło się w literaturze dla dzieci. Problemy wychowawcze, dydaktyczne i oświatowe stały się przedmiotem zainteresowania i troski nie tylko pedagogów, lecz całego społeczeństwa. Wraz z szybkim rozwojem przemysłu wzrastało znaczenie mieszczaństwa, zaś przed szlachtą, stanęło trudne zadanie przystosowania się do innego trybu życia. Zmiana systemu wychowania stała się więc potrzebą palącą. Należało wszczepić umiłowanie nauki i pracy oraz poczucie społecznej odpowiedzialności za słabszych. Z uwagi na wzmagającą się cenzurę i ucisk narodowy, jednym z najistotniejszych elementów problematyki wychowawczej stało się również rozbudzenie uczuć patriotycznych i świadomości narodowej. Książka dla dzieci była czynnikiem budzącym świadomość narodową. W wielu przypadkach musiała spełniać rolę podręcznika historii, propagować pożytki płynące z pracy, a także zawierać w podtekście sprawy, o których nie wolno było mówić głośno. W tych warunkach pozytywistyczny program wychowawczy nawiązywał do tradycji oświeceniowych, ponieważ najważniejszą częścią książki dla dziecka była określona aktualnymi potrzebami wychowawczymi treść, a nie odniesienie do rozwoju psychicznego dziecka. Jednak dzięki tej sytuacji, literatura dla dzieci stała się w tym okresie dziedziną, której poświęcono wiele troski. W literaturze dla dorosłych bohater dziecięcy przybierał niezwykle wstrząsające i odkrywcze psychologicznie, prawdziwe postacie. Niestety, w utworach dla dzieci mamy do czynienia z bohaterami spłyconymi, wygładzonymi, podporządkowanymi głównej tendencji utworu. W okresie tym proza wzięła prymat nad poezją, gdyż gatunek ten lepiej spełniał swoje zadania wychowawcze. Trzeba jednak wspomnieć o Marii Konopnickiej, która była jedną z prekursorek poezji adresowanej do dzieci. Pisała ona w jednym ze swoich listów: Może to więc jest dobrze, gdy do dramu dziecięcego i do dziecięcego eposu przybędzie liryka dziecięca, poezja sama w sobie, która bez żadnych dydaktycznych celów będzie budziła w duszy dziecka pewne nastroje i poddawała harmonię pod przyrodzoną dźwięczność tej duszy. Była pierwszą autorką, która twórczość dla dzieci podniosła na wyżyny prawdziwego artyzmu. Jej również zawdzięczamy przywrócenie dzieciom fantastyki baśniowej, dzięki baśni "O krasnoludkach i sierotce Marysi", która zapowiadała nowoczesne, dwudziestowieczne utwory fantastyczne, zwane później baśniami wielowarstwowymi. Dzięki temu, że literatura dla młodego czytelnika stała się w okresie pozytywizmu jednym z głównych środków oddziaływania wychowawczego, wzrosło przeświadczenie o odrębności świata dziecka. Nie ulega wątpliwości, że wspólną cechą wszystkich krytyków i pedagogów było przeświadczenie o jej podporządkowaniu zadaniom edukacyjnym, ale był to kolejny krok wiodący do pełnego rozwoju literatury dziecięcej jako literatury pięknej. Ogromne zainteresowanie towarzyszące ukazaniu się każdej nowej książki dla dzieci miało swój oddźwięk w prasie i wypowiedziach takich pisarzy jak Bolesław Prus czy Henryk Sienkiewicz. Choć cechom specyficznie "literackim" poświęcano bardzo niewiele miejsca, to wszyscy zajmujący się literaturą dla najmłodszych zdawali sobie sprawę, że jest to twórczość wymagająca "osobnego talentu", związanego przede wszystkim ze sztuką stopniowania trudności i wychowawczych treści. Nie dość jest umieć jak czarodziej zdejmować gwiazdy z nieba, pokazywać je z bliska i tłumaczyć wieczne prawa, jakim muszą być posłuszne, nie dość rozumieć mowę piorunów i błyskawic i zstępując w głębie ziemi wydobywać stamtąd na wierzch umiejętną ręką jej skarby: nie dość jest odkrywać niewidzialne światy i znać tajemnice życia roślin i zwierząt. Żeby trafić do serc i umysłów dziecinnych, trzeba koniecznie kochać swój przedmiot, bo tylko miłość otwiera bez klucza zamknięte przybytki- pisała redakcja "Wieczorów Rodzinnych" w trosce o przystępność przekazywanych treści i o bliski kontakt autora z czytelnikami. Maria Konopnicka była pierwszą, która upomniała się o prawo dziecka do liryki, podkreślając przede wszystkim hasło "sztuka dla sztuki", uzasadniając, że sam dydaktyzm nie jest w stanie wyczerpać i zaspokoić uczuć, przeżyć i wzruszeń dziecka. Nikt wcześniej nie podchodził do poezji dziecięcej w ten sposób. Dopiero w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku zaszły istotne zmiany w poglądach na wychowanie i nauczanie, a co się z tym wiąże również na literaturę dla dzieci. Wraz z istotnymi zmianami w prądach pedagogicznych pojawiły się nowe tendencje w literaturze dziecięcej. Najważniejszą zmianą było przekształcenie się modelu powieści tendencyjnej a następnie jej upadek. Równie istotną zmianą było przekształcenie się sylwetki bohatera dziecięcego. Dusza dziecka i samo dziecko stały się tematem modnym, powstało wiele studiów psychologicznych na jego temat. Bohater dziecięcy zmienił swój status społeczny: była to najczęściej jednostka rekrutująca się ze środowiska proletariackiego lub rzemieślniczego. Sama literatura dla dzieci zaczęła być postrzegana jako cząstka literatury pięknej a tym samym coraz większy nacisk padał na konieczność podniesienia jej artystycznego poziomu. Mówiąc o przemianach w literaturze dziecięcej okresu Młodej Polski nie można pominąć silnego wpływu estetyki modernizmu, który przejawił się w uprzywilejowaniu fantastyki baśniowej. Nawrót i rozwój fantastyki baśniowej miał swoje oparcie w badaniach psychologicznych, które otwarcie mówiły o potrzebie fantastyki w życiu dziecka. Maria Konopnicka, której odkrywczość psychologiczna w stosunku do dziecięcego czytelnika po raz kolejny wyprzedziła nadchodzące z zachodu prądy pedagogiczne, wydała w 1896 roku baśń poetycką "O krasnoludkach i o sierotce Marysi". Była pierwszą, która wtajemniczyła niejako dzieci w sprawy niedostępne dla oka przeciętnego śmiertelnika, co było nie lada awansem dla tak pobłażanego i ciągle pouczanego małego odbiorcy. Wykraczając poza konwencjonalne granice dziecięcego światka, baśń harmonijnie zespalała warstwę realistyczną z fantastyczną, będąc obrazem pełnym harmonii i optymistycznej wiary w człowieka. Dopiero nowe badania wykazały, że baśń nie tylko wzbogaca fantazję dziecka i sprzyja kształtowaniu się jego pojęć moralnych, ale również pozwala dziecku na poznanie ludzkich przeżyć, uczuć, motywów, czyli najważniejszych cech psychiki ludzkiej. Konopnicka owe cechy psychiki ludzkiej oczyściła z wielokrotnie występujących w baśniach ludowych elementów okrucieństwa. W myśl ówczesnych wypowiedzi baśnie ludowe niesłusznie przeszły do literatury dziecięcej, gdyż ich etyka rzadko bywa w zgodzie z moralnością. Konopnicka udowodniła jednak, że tak być nie musi i jak podkreślała H. Stattlerówna, wartość baśni zależeć będzie od stopnia zawartego w niej artyzmu. Niestety, tendencja do zrywania z nadętym i natrętnym dydaktyzmem w literaturze dziecięcej przybrała w modernizmie formę zbyt trudną i zbyt subtelną jak dla tak młodego czytelnika. Szczególnie widoczne było to w baśniach Lucjana Rydla, Aleksandra Szczęsnego czy Bolesława Leśmiana. Samo realizowanie hasła "sztuka dla sztuki" prowadziło niekiedy do oderwania się od realnych potrzeb dziecka. To, co rzekomo pisane było dla dzieci, często traciło z oczu małego odbiorcę. Nie można jednak odmówić Młodej Polsce tego, że w jej obrębie literatura dla dzieci rozpoczęła trwającą do dziś walkę o swój awans. Jak podkreślała Aniela Szycówna: (...) niech prawdziwy poeta uzna, że społeczeństwo składa się nie tylko z członków dorosłych, lecz i z dzieci, i zechce czasem tych maleńkich obywateli obdarzyć utworami swego pióra. Trzeba również podkreślić wkład ludzi tego okresu w rozwój popularnego ówcześnie czasopiśmiennictwa dla dzieci i ogromnej wagi, jaką przywiązywano do ilustracji w książkach dla małego czytelnika. Wraz z wielością nowych kierunków pedagogicznych i psychologicznych, które wciąż napływały z zachodu, a także z nową sytuacją polityczną Drugiej Rzeczpospolitej nareszcie niepodległej ojczyzny, kształtowała się nowa kultura literacka. Julian Tuwim i Jan Brzechwa to bodaj najbardziej znani poeci, którzy obok swojej twórczości poetyckiej dla dorosłych stworzyli wiele utworów adresowanych dla dzieci. Zainicjowali oni nowy styl poezji dla dzieci, w którym uwzględniając znaczny stopień wrażliwości dziecka, jego dorosłość oraz potrzeby intelektualne i emocjonalne, szczególną uwagę przywiązali do wrodzonego poczucia humoru młodego czytelnika. Obaj poeci uwielbiali żonglerkę słowną, infantylizm dźwięków i skojarzeń, poszukiwania słowotwórcze, komizm językowy, rytm to wszystko, co w świetle dzisiejszych badań, dziecko w poezji uwielbia najbardziej. Nie byli to oczywiście jedyni poeci dwudziestolecia międzywojennego tworzący dla dzieci. Poezja dziecięca rozkwitła w tym okresie. Jest to czas twórczości literackiej tych autorów, którzy na stałe weszli już do kanonu dzisiejszej poezji dla dzieci: Joanny Porazińskiej, Ewy Szelburg-Zarębiny, Kazimiery Iłłakowiczówny, Hanny Januszewskiej, Józefa Czechowicza i wielu innych. Jedną z głównych tendencji poezji dla dzieci tamtego okresu obok "szkoły poetyckiej" Tuwima i Brzechwy, były inspiracje folklorystyczne (wpływ wcześniejszych poezji T. Lenartowicza i M. Konopnickiej) i liryka świata dziecięcego. Pogłębiła się świadomość roli podmiotu lirycznego jako aktywnego partnera dziecięcego odbiorcy. Poeta zajął równorzędną pozycję wobec małego słuchacza, dziecko stało się współuczestnikiem w przeżywaniu. Powstałe wtedy wiersze posiadają bogatą obrazowość i odkrywczą metaforykę dziecięcego widzenia rzeczywistości, dziecięcej wyobraźni i uczuciowości. Równie istotne były pierwiastki ludowe przywoływane przez odwołanie się do świata wierzeń ludu, podchwycenie motywu pieśniowego, czy nawiązywanie do konkretnych elementów sztuki ludowej. Wszystko to po to, aby budować wspólną tradycję dla potomków tych, co przez ponad sto lat byli poddawani w trzech zaborach presji odmiennych kręgów kulturowych. Poetycka magia, baśniowe widzenie świata i żywioł liryczny trafiały w gusta małego czytelnika. W obrębie liryki dwudziestolecia międzywojennego trzeba jeszcze wspomnieć o jej zróżnicowaniu formalnym: obok małych form kołysanek, bajek, piosenek, rymowanek, wyliczanek, pojawiły się również większe, jak ballady, poematy, i inne. Obok rozkwitu poezji dziecięcej, która mogła już konkurować z poezją dla dorosłych, zmienił się również model prozy dla dzieci. W niepodległym państwie polskim można było sobie nareszcie pozwolić na odrobienie opóźnień w stosunku do literatury światowej, a w świetle różnorodnych tendencji pedagogicznych dążyć do skutecznego wyzwolenia literatury dziecięcej z ograniczającej i upraszczającej ją tendencyjności. Również w obrębie prozy można mówić o kanonie lektur dzisiejszych czasów, mowa o takich pisarzach, jak: Maria Dąbrowska, Zofia Żurakowska, Wanda Wasilewska, Janusz Korczak, Kornel Makuszyński, Gustaw Morcinek i inni. Powieść dla młodego czytelnika wyzwoliła się w końcu z dydaktyczno-moralizatorskiego wzorca. Obok szmir wydawniczych, pojawiło się wówczas wiele utworów o dużej wartości artystycznej. Pomimo braku systematycznej krytyki literatury dziecięcej, rzadkich artykułów z zakresu celów, funkcji i zadań owej, literatura dla dzieci przeszła od końca XIX wieku do roku 1939 niezwykle istotne zmiany. Choć jeszcze w 1924 roku Maria Dąbrowska pisała: można zapełnić całe kolumny rozważaniami na temat najlichszej książki dla dorosłych, ale mało kto uważa za godne swego pióra zastanawiać się nad elementami artyzmu książek dziecinnych, choćby to nawet był artyzm najwyższej próby,to dziecko stało się już w tym czasie czytelnikiem równym odbiorcy dorosłemu. Zdarzały się również takie formy krytyki literatury dziecięcej, przy czytaniu których, dzisiejszy a i ówczesny pewnie też badacz literatury ulega zdumieniu. Kazimierz Króliński pisał w 1927 roku: wiele z tego dorobku [ówczesnej, krajowej literatury dziecięcej - KŁ] ma dzisiaj już tylko wartość biblioteczną, pomimo że w wypisach pomieszcza się z nich urywki. Nawet niektóre utwory Konopnickiej tracą obecnie swą aktualność wobec postępu w metodach wychowania i rozwoju pedologii. [...] Należałoby rozważyć ściśle i ustalić, czy nadmiar utworów baśniowych nie jest objawem szkodliwym.[...] Inni znów fantaści wyolbrzymiają zjawiska przyrody do rozmiarów cudu, stwarzając dookoła dziecka niesamowity, tajemniczy świat dobrych i złych demonów w postaci roślin, spróchniałych wierzb, dziur w ścianie, cieni przedmiotów itp. Do Wojtusia Porazińskiej przemawia kałuża wody na podłodze, rozsypane klepki cebrzyka, kiecki w skrzyni, iskierka w popielniku. [...] Czy godzi się dla pewnych walorów artystycznych otaczać dziecko rojem tajemniczych istot, targać jego nerwy [...]? Wszak dziecku, posiadającemu bujną fantazję, niewiele chyba trzeba dodawać, aby je wprawić w stan anormalny, aby je porwać w krąg cierpienia i tragedii. Cóż by też powiedział ten autor, gdyby wiedział, że w XXI wieku bajki i wiersze Konopnickiej są ciągle wydawane i czytane, podobnie jak Porazińskiej i jej współczesnych? Odmienne niż dotąd warunki społeczno-polityczne i kulturalne wymogły na twórcach przebudowę warsztatu pisarskiego. Podjęto walkę o model takiej literatury, która byłaby czuła na rytm przemian i żywo reagowałaby na procesy współczesnego życia. Proces zacierania się zasadniczych różnic między literaturą ogólną a literaturą adresowaną do młodego czytelnika znacznie się wtedy posunął. Nie bez znaczenia był też fakt, że większość literatów uprawiało twórczość dla dzieci równolegle z pisarstwem dla dorosłych, a więc ich teksty dziecięce stały na równie wysokim poziomie artystycznym, a także to, że dziecko stało się poważnym przedmiotem badań pedagogów i psychologów. Wszystko to dodatkowo jeszcze wiązało się z ogromnym ożywieniem ówczesnego życia literackiego, z przebudową oświaty, przemysłu, kultury z ogromną energią narodu, którą wyzwoliło odzyskanie niepodległości w 1918 roku. Niestety, wybuch II wojny światowej w 1939 roku przerwał na kilka lat to niezwykłe i twórcze ożywienie również w zakresie literatury dla dzieci. To, co zainicjował okres międzywojenny w literaturze dla dzieci, przetrwało lata II wojny światowej, by w kilkanaście lat po jej zakończeniu znów ożyć. Zarówno proza jak i poezja dla młodego czytelnika rozkwita. Pomijając szereg pozycji, na których odcisnęły swe piętno najpierw wojna i okupacja a później realizm socjalistyczny z typową dla niego powieścią tendencyjną, mamy do czynienia z "dorosłym" podejściem do literatury dziecięcej. Przede wszystkim powstała ambitna krytyka owej oraz rozwinęły się badania historyczno-literackie i teoretyczne. Do grona twórców przedwojennych dołączyło wielu nowych, wiele nowego wnoszących autorów. Co niezwykle istotne, literatura dziecięca, choć ciągle jeszcze spychana gdzieś na margines literatury, była pewna jednego, że jej odbiorca jest równie wymagający jak dorosły. Pierwsze lata powojenne, nie były zbyt owocne dla poezji dziecięcej. Obok kontynuujących swoją twórczość poetów okresu międzywojennego: Joanny Porazińskiej, Ewy Zarembiny, Hanny Januszewskiej, Jana Brzechwy i Juliana Tuwima, nie pojawił się nikt interesujący. Ogromnym powodzeniem cieszyła się "szkoła Brzechwy", co było głównie spowodowane potrzebą odreagowania lat okupacyjnych. Jednak zbyt wielka ilość mało pomysłowych naśladowców tej konwencji, przyczyniła się do wyjałowienia tego nurtu poetyckiego. Lata pięćdziesiąte zostały najsilniej obciążone utylitaryzmem socjalistycznym, przejawiającym się w ogromnej ilości utworów propagandowych. Jednak obok twórców zajmujących się pisarstwem agitacyjnym, można znaleźć i takich, którzy poprzez tematykę bardziej uniwersalną (np. "ucieczkę w przyrodę"), przemycali treści o większej wartości. Jednymi z ciekawszych twórców byli Czesław Janczarski, Tadeusz Kubiak oraz Wanda Chotomska. Pokolenie lat sześćdziesiątych, to głównie Anna Kamieńska i Joanna Kulmowa. Jednym z motywów przewodnich tych lat była twórczość dziecka: majsterkowanie, rysowanie, lepienie z plasteliny a także jego wyobraźnia. Podobnie jak w latach poprzednich powraca również motyw rodziny. Jednak w latach pięćdziesiątych, rodzina przedstawiana była jako swoistego rodzaju instytucja porządkowa, gdzie miejsce dziecka jest ściśle wyznaczone: nie przeszkadzać, wypełniać obowiązki i uczyć się (odpowiednik pracy). Lata sześćdziesiąte poświęcają więcej miejsca więziom emocjonalnym w rodzinie, a samo dziecko postrzegane jest w sytuacji zabawy, fantazjowania i spontanicznych działalności. Zmienił się stosunek autora do bohatera dziecięcego, który nie był już poddawany krytycznym osądom, a jego zachowanie przyjmowane było jako dziecięcy punkt widzenia. Kolejne lata charakteryzują się coraz bujniejszym rozkwitem poezji dla dzieci. Liczba twórców, podobnie jak i w poprzednich latach, jest tak ogromna, że nawet najbardziej wyczerpujący podręcznik nie jest w stanie ich wszystkich objąć. Pojawiły się nowe generacje twórców. Jednym z nich jest właśnie Danuta Wawiłow. Poetka ta jest przykładem na to, że można tworzyć poezję dla dzieci, która nie będzie odbiegać od współczesnych kierunków poezji dla dorosłych. Rozdźwięk pomiędzy tymi kierunkami jest i był jednym z zarzutów stawianych poezji młodego odbiorcy. Lata twórczości tej autorki wierszy dziecięcych przypadają na wzmożony okres twórczości takich poetów dla dorosłych, jak Zbigniew Herbert, Stanisław Grochowiak, Tadeusz Różewicz, Miron Białoszewski. Konfrontacja ich twórczości z tomikami poezji dla dzieci, wydaje się przekonującą tezą, że literatura dla dzieci pozostaje daleko w tyle za literaturą dla dorosłych czytelników. Joanna Papuzińska, w swoim artykule o poezji dla dzieci, przekonuje nas jednak, że nie jest to do końca prawdą, a twórczość Wawiłow może być tego przykładem. Pierwszą akcentowaną różnicą pomiędzy poezją dla dzieci a poezją dla dorosłych, była tematyka. Wymienieni wyżej twórcy tamtego okresu, sięgali bardzo często do tematyki rozrachunkowej (lata wojenne, okupacja), katastrofizmu, turpizmu, co ze względów psychologicznych i wychowawczych nie powinno się znaleźć w twórczości dla dzieci. Z problemem tym uporało się jednak wielu twórców poezji dziecięcej, poprzez podejmowanie w istocie rzeczy tej samej tematyki, ale tak przeformułowanej, aby zawierała ona wartości pozytywne. I tak, zamiast lęków katastroficznych, poezja młodego odbiorcy propagowała ideały humanizmu (np. Wędrówka, Znicze D. Wawiłow), zamiast turpizmu kształtowanie życzliwego stosunku wobec tego, co inne, brzydkie, kalekie (np. Pokrzywa, Bajka o stu królach Lulach D. Wawiłow). Trójkątna bajka również tej poetki, dowodzi, że potrafiono także zerwać z utartymi w literaturze dziecięcej schematami myślenia. Drugą istotną płaszczyzną rozważań nad współczesną literaturą dla dzieci była sprawa charakterystycznych dla poezji dorosłej środków wyrazu. Jednak z tym zarzutem można się uporać jeszcze szybciej. Po pierwsze, już od dawna każdy autor stara się stworzyć własne reguły rozmowy z odbiorcą, a więc tutaj poezja dla dzieci nie musi się czuć niczym skrępowana. Prawdą jest, że dziecko najchętniej słucha poezji, która posiada regularność brzmieniową, bo daje mu to poczucie panowania nad wierszem, ale z drugiej strony, dziecko jest bardzo chętne do wszelkiego rodzaju eksperymentów, i nie przeszkadzają mu odstępstwa od reguł (np. Kałużyści D. Wawiłow). Po drugie, dziecko nie ma jeszcze utartych schematów myślenia, co pozwala na wprowadzanie wszelkiego rodzaju metafor, których odczytanie wcale nie sprawi im problemu. Wręcz przeciwnie, dziecko może odczytywać je w sposób zaskakujący dla dorosłego czytelnika (np. Rupaki D. Wawiłow). Podobnie działo się z elipsą, której zastosowanie w wierszu uważało się za ograniczone, ze względu na to, że uczące się czytać dziecko natrafia na naruszoną strukturę zdaniową, co może prowadzić do jego dezorientacji. Jednak zarzut ten nie jest do końca uzasadniony, ponieważ właśnie w ten sposób dziecko może nabywać umiejętność samodzielnego dochodzenia do sedna (np. Strasznie ważna rzecz D. Wawiłow). Po trzecie wreszcie, bardzo specyficzną cechą dorosłej poezji są eksperymenty lingwistyczno-semantyczne, które już dawno znalazły się w poezji dziecięcej Tuwima czy Brzechwy, a nawet wcześniej, w folklorze dziecięcym. Dzieci uwielbiają rozwiązywać zagadki, a właśnie tym są dla nich owe eksperymenty. Podsumowując te rozważania, można zauważyć, że literatura dla dzieci wcale nie powinna odbiegać od współczesnej poezji dla dorosłych. Przekornie, to właśnie dorosły starał się od zawsze dotrzeć do tej sfery swoich uczuć i zachowań, które najbardziej cechują dziecko. Śledząc rozwój literatury dziecięcej, można by zaryzykować stwierdzeniem, że historia jej niejako zatoczyła koło. Pierwsze teksty poetyckie dla dzieci nawiązywały bowiem do poezji ludowej kołysanek, gadek, porzekadeł, zagadek i przysłów, które operowały metaforą, elipsą, eksperymentami semantyczno-lingwistycznymi, baśniowością, rytmem, a więc tym wszystkim co dziś uznaje się w poezji dla dziecka za niezbędne, za sprzyjające jego rozwojowi i współgrające z jego psychiką, wychowujące i bawiące zarazem. Jedyne, na co zwraca się uwagę w współczesnej poezji dla dzieci, to pamięć o tym, że poezja dla małego odbiorcy jest jego inicjacją czytelniczą i powinna zawierać w sobie cały dorobek poetycki a nie tylko odniesienia do poezji współczesnej. W dzisiejszych czasach literatura dla dzieci posiada już na tyle wysoki status, że potrafi sama o siebie zadbać. Coraz więcej jest imprez poświęconych sztuce dla dziecka, coraz więcej się o literaturze dziecięcej mówi, pisze. Szata graficzna nie tyle odbiega od szaty graficznej książek dla dorosłych, co niejednokrotnie ją przewyższa. Jerzy Cieślikowski ukuł już nawet nazwę dla nowej dyscypliny naukowej, której tematem jest dziecko, dzieciństwo i twórczość dla niego, czyli pajdologię. Świat dziecka nie jest już czymś gorszym, ale wręcz przeciwnie. Dziecięce balansowanie pomiędzy światem realnym a światem iluzji, zatarcie granicy pomiędzy nimi oraz pewna hermetyczność owego odczuwania, jest tym, do czego dążył i dąży dziś każdy poeta. Naiwność w odczytywaniu otaczającego go świata, spowodowana otwartym i entuzjastycznym podejściem do rzeczywistości, czyni ten świat dziecięcy fascynującym dla tych, którzy nie potrafią już w taki sposób odczuwać, czyli dorosłych. Aby ten stan łaski utrzymać i na nowo odkryć..., trzeba wiele odwagi, ryzyka i nonkonformizmu, mówił Kantor.
Warto przeczytać
|