Konrad Uhma John Ronald Reuel Tolkien urodził się 3. I. 1892 r. Od 12 roku życia był sierotą. Zainteresowanie literaturą zaczął przejawiać już w szkole średniej, jednak rozwinęło się ono na studiach. W 1910 r. Tolkien idzie na filologię klasyczną. Przeniósł się następnie na filologię angielską. W r. 1915 powstały poematy o Valinorze i o Dwóch Drzewach - zaczątki Sillmarilionu. Nastał rok 1914. Wybuchła I Wojna Światowa. Dopiero w czerwcu 1916 r. Oddział Ronalda przerzucony został do Francji. Po niedługim czasie zachorował na gorączkę okopową i większość lat 1917 i 1918 spędził w szpitalach. Tam w ciągu kilkunastu miesięcy wyklarowała się wizja języków - quenya i sindarin - oraz elfów. Powstają opowieści zawarte później w Silmarillionie - "Upadek Gondolinu", "Dzieci Hurina" i różne wersje szkiców kolejnych historii. Latem roku 1920 otrzymał katedrę wykładowcy języka angielskiego w Leeds. W 1924 r. urodził się Christopher Reuel - stał się on spadkobiercą ojcowskiej spuścizny literackiej. Na początku 1925 r. Ronald otrzymał promocję na stanowisko profesora języka anglosaskiego w Oxfordzie. Przebywał tu przez następne 21 lat. Również w roku 1925 wydał wraz z Ericem Valentinem Gordonem naukową edycję "Sir Gawaina i Zielonego Rycerza". W 1926 r. Tolkien spotyka Clive'a Staplesa Lewisa. Przyjaciele spotykali się w grupie "The Inklings", tu odbywały się pierwsze czytania "Hobbita", tu poddawano go krytyce. Ukazał się on 21. IX. 1937 r. Zainteresowanie było ogromne. Tolkien próbował więc napisać "Nowego Hobbita". Nawał pracy zawodowej spowodował, że praca nad "Władcą Pierścieni" przeciągnęła się 12 lat. Cz. I. "Wyprawa" ukazała się w połowie roku 1954, a II "Dwie Wieże" niewiele później. Cz. III. "Powrót Króla" ukazała się jesienią 1955 r. W 1959 r. Tolkien przeszedł na emeryturę. Cały czas pracował wraz synem Chrisem nad "Silmarillionem". Zmarł - 2. IX. 1974. Trzy lata później, w 1977 r. wydany został "Silmarillion" pod redakcją Christophera Tolkiena. Tak oto streszczone zostało życie jednego z największych pisarzy świata, a największego twórcy fantasy. Przejdźmy więc do punktu drugiego i odpowiedzmy na pytanie: "czym jest mit, a czym epos? Za "Słownikiem Terminów Literackich": Mit - wypowiedź, zazwyczaj narracyjna, wyrażająca i organizująca wierzenia danej społeczności, zazwyczaj archaicznej. Dotyczyła ona zwłaszcza tego, co było na początku, opowiadała o powstaniu bogów (teogonia), światów (kosmogonia) i ludzi (antropogonia), jej bohaterami były istoty boskie lub [...] ponadludzkie. Epos - jeden z głównych gatunków epiki, podstawowy i dominujący w tym rodzaju, aż do powstania powieści. Obejmuje rozbudowane utwory, zazwyczaj wierszowane, ukazujące dzieje legendarnych lub historycznych bohaterów na tle wydarzeń przełomowych dla danej społeczności narodowej Źródłem e. były mity, podania i baśnie utrwalające przekonania na temat początków narodu, ważnych postaci i zdarzeń, wspólnych wierzeń. Dla tradycji epiki europejskiej podstawowe znaczenie ma epos starożytnej Grecji. Z pieśni epickich tematyce mitologiczno -historycznej najsławniejsze są "Iliada" i "Odyseja" przypisywane Homerowi. Dla struktury eposu homeryckiego znamienny był przede wszystkim paralelizm dwóch płaszczyzn fabularnych - boskiej i ludzkiej. Szczególną rolę odgrywał w tym gatunku obiektywny i wszechwiedzący narrato r. W stylu e. Przenikały się dwie tendencje - patetyczny styl opowiadania, dostosowany do wagi tematu i realistyczny styl drobiazgowego opisu przedmiotów, sytuacji wyglądów itp. Dużą rolę odgrywały zwłaszcza opisy scen batalistycznych nasycone dynamiką i malowniczością. Wiemy już, dzięki przedstawionym definicjom, co oznaczają oba sformułowania. W takim razie należałoby przejść już do meritum pracy i opowiedzieć o micie i eposie w dziełach Tolkiena. Zacznijmy więc od "Silmarillionu". Jak pisze w swej książce "Droga do Śródziemia" T.A. Shippey Tokien temu właśnie dziełu oddał swoje serce i poświęcił mu więcej czasu niż "Hobbitowi" czy "Władcy Pierścieni". Te ostatnie, lepiej znane utwory są w pewnym sensie jedynie odroślami, bocznymi pędami ogromnej kroniki-mitologii-legendarium, jaką jest "Silmarillion". Nieraz można było usłyszeć, gdy ktoś mówił, iż "Silmarillion" jest zbiorem mitów. Nieraz można też było usłyszeć krzyki oburzenia na takie określenie. Wszakże mit, jak mówi definicja, jest przekazem ustnym! o mitach mówimy w znaczeniu archaicznym, nie zaś współczesnym! Opowieść, choćby nie wiem jak dokładnie wzorowana i zbliżona do mitów, mitem być nie może. To wbrew wszelkim prawom i regułom! Czy tak jest rzeczywiście? Wszak, nie jest to przekaz ustny, organizujący wierzenia społeczności archaicznej. Nie leży on u źródeł żadnej znanej nam kultury. Ani europejskiej, ani azjatyckiej ani też amerykańskiej. I z tym muszę się zgodzić. Nie, nie leży u źródeł żadnej znanej nam cywilizacji. Ale czy nie należałoby założyć, że taka cywilizacja jednak istnieje? Jest to, jak wyraża się sam Tolkien w swym eseju "Drzewo i Liść" "Królestwo Czarów", które jest zarazem wszędzie i nigdzie, bo leży na pokładach naszej wyobraźni. Kraina ta, jest więc zarazem nierealna, jak i realna. "Silmarillion" jest zbiorem mitów takiego właśnie "Królestwa Czarów", realnego i nierealnego zarazem. Opisuje to jak świat został stworzony (kosmogonia), jak przyszli na świat bogowie (teogonia), elfy (faeriegonia?) i ludzie (antropogonia) i w końcu przygody wszystkich współistniejących ze sobą postaci. Są tu więc wszystkie znane nam rodzaje mitów. Żeby było ciekawie, można by podać setki przykładów, które ukazałyby podobieństwo poszczególnych mitów tolkienowskich z mitami znanymi powszechnie. I tak np.: zatopienie Numenoru jest prawie identyczne w swym przekazie co zatopienie Atlantydy, Melkor i jego walka z bogami jest aż nazbyt bliska mitologii skandynawskiej a mianowicie Lokiemu, zaś mit o stworzeniu Krasnoludów przez Aulego przyporządkować można mitowi o stworzeniu karłów przez bogów Aasgardu. Takie wyliczenie sensu jednak nie będzie miało, jeśli nie przedstawimy przykładów i nie porównamy ich publicznie. Wybrałem mity bardzo do siebie podobne w treści, aby tym łatwiej przedstawić ich podobieństwo (porównywać będę jedynie treść, gdyż aby porównywać język, musiałbym mieć możliwość porównywania oryginału. Musiałbym porównywać język tłumaczy, co nie byłoby ani potrzebne, ani odpowiednie). Są to kolejno: "Valaquenta" z "Silmarillionu" i "Bogowie" z "Mitów skandynawskich". Przeczytam teraz ich fragmenty: Manwe z rzeczy ziemskich najbardziej sobie upodobał wiatr i obłoki, i wszystkie strefy powietrza, od wysokości do głębin, od najdalszego rąbka otulającej Arde Zasłony aż do podmuchów szeleszczących w trawie. Tyle "Silmarillion". Teraz przytoczę fragment mitu skandynawskiego: Małżonką Odina była Frigg. Łagodna i opiekuńcza, często z przykrością patrzyła na postępki męża. Dany jest jej dar widzenia przyszłości. Tego co wie, nie zdradza jednak nikomu. Obie opowieści przedstawiają sylwetki bogów. Można na podstawie tylko tych dwóch fragmentów określić ogromne podobieństwo bogów. Jakże podobni są wszak Tulkas i Thor; Forseti i Mandos. Żeby nie ograniczać się tylko do dwóch cytatów, porównajmy Valarów i bogów olimpijskich. I tak: Zeusowi odpowiadałby Manwe, Hadesowi - Mandos, Hefajsos - to Aule, zaś podobieństwo Vairy do Mojr (choć nie z wyglądu), również jest ogromne. Teraz pozostało nam jedynie podsumowanie i stwierdzenie, czy rzeczywiście, "Silmarillion" jest zbiorem mitów czy też zwykłych opowiadań. Nie sposób nie dostrzec podobieństwa Valarów i bogów olimpijskich. Nikt nie może zaprzeczyć, że podany przekaz skandynawski jest mitem. Podobieństwo zaś rozdziału "Bogowie" i "Valaquenty" jest aż nazbyt wyraźne. W tym więc przypadku nie jest konieczne dalsze roztrząsanie prawdy. Niestety pozostaje (i pozostanie) kwestia podłoża "Silmarillionu", jako nieistniejącej cywilizacji i bezwarunkowo nie archaicznego zapisu, który nigdy nie był przekazywany ustnie na naszej Ziemi. Jako odpowiedź można powiedzieć jedynie tyle, że "Silmarillion" i owszem, opisuje wydarzenia archaiczne, takie jak np.: powstanie świata i narodziny bogów (więc spełnia ten warunek), pozostaje opowieścią nie spisaną i organizuje wierzenia społeczności archaicznej w świecie, który został wprawdzie stworzony, ale tętni własnym życiem i istnieje właściwie poza nami, wysysając jedynie z naszych serc i umysłów to co najlepsze. Śródziemie, choć nieznane naszym geografom, istnieje naprawdę w świecie fantazji i to ono właśnie wyrosło na gruncie mitologii spisanej w "Silmarillionie". Przejdźmy teraz do "Władcy Pierścieni". Już na samym początku muszę nadmienić, że nie znajdziemy tu mitów. Owszem, częste odwołanie do "Silmarillionu"(np. pieśń elfów o Ekbereth, czy wiersz Bilba pisany w Rivendell o Earandelu), jednakże wszystko to wpasowuje się w całość. Nie są to mity a fragmenty złożonego podłoża kulturowego Ardy. "Władca Pierścieni", jest (co postaram się w dalszej części pracy udowodnić) eposem. Jak mówi definicja epos to utwór ZAZWYCZAJ wierszowany. Podkreślam zazwyczaj, gdyż ta trylogia mową wiązaną pisana nie jest. Dalej czytamy iż epos ukazuje legendarne lub historyczne postaci na tle wydarzeń historycznych lub przełomowych dla DANEJ społeczności. A dana nam społeczność, to ta zamieszkująca Śródziemie. I "Władca Pierścieni" opowiada wydarzenia dla tej społeczności przełomowe - koniec ery elfów, a początek ery ludzi. Odchodzi magia i nieśmiertelne piękno, jego miejsce zajmuje nieustępliwość i nieśmiertelne marzenia. I ta przełomowość to największe chyba podobieństwo między "Władcą" a eposem. Ale to nie wszystko. Równie istotna jest wiara przenikająca całe dzieło Tolkiena. A może raczej należałoby powiedzieć - wiedza? Wszyscy członkowie Drużyny Pierścienia i pozostali bohaterowie, w tym również narrator WIEDZĄ, że gdzieś tam są Valarowie, że elfy mogą z Szarej Przystani odpłynąć do Valinoru, że Sauron jest Majarem, a Gandalf i Saruman to nie iluzjoniści prezentujący swoje sztuczki. Jest to dla nich równie oczywiste, jak dla bohaterów i narratora "Iliady" istnienie bogów olimpijskich. Z tego też powodu "Władca pierścieni" jest dziełem tak odmiennym od pozostałej literatury fantasy, w której narrator mniej lub bardziej wyraźnie dystansuje się od swoich opowieści. Forma "Władcy" to powieść. Ale i tu Tolkien stosuje wiele elementów zaczerpniętych z epiki rycerskiej, która przecież jest odmianą eposu. Pozwolę sobie zacytować drobny fragment: Chwycił z rąk chorążego wielki róg i zadął weń tak potężnie, że róg pęką na dwoje. Natychmiast wszystkie rogi podjęły muzykę i pieśń Rohanu rozległa się nad polami jak burza, echo zaś grzmotem odbiło ją wśród gór. Dynamika i malowniczość opisu, co wg definicji należy do typowych cech eposu, nie wymagają chyba dodatkowego objaśnienia. Gdy mówi się o "Władcy Pierścieni" należałoby podać pewne podstawy na których stawiał swoją pracę Tolkien. Pierwszym wykorzystanym przez niego źródłem był "Beowulf", poemat staroangielski, drugim natomiast "Sir Gawain i Zielony Rycerz". Jeśli chodzi o podobieństwo do pierwszego eposu jest ono aż nazbyt widoczne w samym tekście. Tak pisze o tym Tomas Shippey w "Tolkien: Pisarz Stulecia": Jeźdźcy Marchii, ich działania i zachowanie są niewątpliwie wzorowane na staroangielskim poemacie "Beowulf". Dwór Theodena nazywa się Meduseld, podobnie jak dwór Beowulfa. W rozdziale "Król ze Złotego Dworu" etykieta przybycia odpowiada co do joty procedurze przedstawionej w "Beowulfie". W eposie duński strażnik na wybrzeżu zatrzymuje Beowulfa i jego ludzi, wysłuchuje ich, po czym decyduje, że pozwoli im przejść. Eskortuje ich na dziedziniec dworu króla Hrothgara, gdzie ich pozostawia. Tam z kolei zatrzymuje ich strażnik u drzwi, który każe przybyszom czekać, sam zaś wchodzi i oznajmia królowi o ich przybyciu. Następnie zaprasza ich do środka, ale rozkazuje pozostawić broń na zewnątrz: "Niech tarcze bojowe spoczną tutaj". Gdy Beowulf wkracza na dwór, król pozdrawia go, lecz za chwilę obraża go królewski doradca, który siedział u stóp pana Scyldingów. I dokładnie to samo dzieje się w "Dwóch Wieżach". Oczywiście tak ogromne podobieństwo tych utworów nie musi jeszcze oznaczać, że "Władca Pierścieni" musi być eposem. Lin Carter w Tokien: świat "Władcy Pierścieni" wysuwa taką hipotezę: We "Władcy Pierścieni" są dwa główne motywy: wojny między Wodzami Zachodu i groźną potęgo Saurona, oraz misji niewielkiej grupki bohaterów, którzy niosą straszliwy talizman Saurona do miejsca, gdzie można go zniszczyć. W dziele Tolkiena te dwa wątki fabuły po mistrzowsku się splatają. W klasycznej epice podwójne motywy wojny i misji zwykle są rozdzielone, chociaż powstało niewiele utworów, które nie wykorzystują jednego z nich. Najlepiej to widać w dziełach Homera, który zresztą zapoczątkował tradycję epicką w literaturze. Jego "Iliada" opowiada o wojnie trojańskiej, podczas gdy "Odyseja" dotyczy wędrówek i przygód bohatera szukającego swego domu. Idąc więc tym tropem postanowiłem (nie mając dostępu do podanych wcześniej poematów) sięgnąć po "Iliadę", jako klasykę gatunku: Zaraz na wóz bogini siada nieprzelękła Ukazuje nam się obszar bitwy i biorących w niej udział bogów. Jest to kolejny typowy motyw w eposie: nakładające się, paralelne światy bogów i ludzi. Nie widzimy tego we "Władcy Pierścieni". Jednakże tak mówi na ten temat T.A. Shippey: We "Władcy Pierścieni" kilkakrotnie pojawiają się sugestie istnienia nadludzkich potęg poza Śródziemiem. Gandalf mówi: "Nagi zostałem przywrócony światu" po walce z Balrogiem. Nie zdradza kto go posłał z powrotem, ale na podstawie "Silmarillionu" możemy wnioskować, że byli to Valarowie. Valarowie wszakże nigdy nie interweniują wyraźnie w sprawy Śródziemia. Gondorczycy krzyczą: "Oby ich Valarowie odpędzili na bok", kiedy szarżuje na nich olifant, ale nigdy nie dowiemy się, czy Valarowie istotnie tak uczynili. Prawda, stwór zakołysał się na bok, ale mógł to być tylko przypadek. A może Valarowie działają za pośrednictwem przypadku?". Tak więc i tu można by uznać paralelne światy bogów (Aman) i ludzi (Śródziemie), choć we "Władcy Pierścieni" bogowie nie działają tak jednoznacznie i spektakularnie jak Pallas i Ares. Podsumujmy. Powiedziałem, że Tolkien walczył w i Wojnie Światowej (w bitwie pod Sommą - 3 miesiące). Odbiło się to znacząco na jego twórczości (jak również i innych biorących udział, lub żyjących w tych czasach pisarzy - C.S. Lewis. U. Le Guin etc.), w której próbował pojąć i przedstawić naturę zła. Jego pasja filologiczna doprowadziła nie tylko do pracy na uniwersytetach, czy redagowania starych poematów i książek, a przede wszystkim (dla jego czytelników) do powstania "Silmarillionu", "Hobbita", Władcy Pierścieni" i ogólnie całej Ardy. To dzięki fascynacji mitem i przedchrześcijańską kulturą swego narodu uczunił on z tych książek dzieło stulecia. Bez "Silmarillionu" nie byłoby "Władcy pierścieni". Dzięki niemu Arda jest światem o bogatym podłożu historyczno-kulturowym - mitach i wypływającej z nich historii. "Władca Pierścieni" natomiast jest tylko cząstką całej historii, ale cząstką nie wydzieloną do końca i być może to właśnie jest powodem sukcesu tej książki - epos, który jest fragmentem szerszej historii, która znów jest tylko cząstką całego świata składającego się z geografii, ekonomii, polityki, etnologii i wreszcie - kultury. Na koniec można już tylko zacytować Samwisa Gamgee: To piękne [...] Chciałbym się nauczyć tej pieśni. |