Nie-Boska Komedia

D r a m a t   r o d z i n n y

Trudno uwierzyć, że to niezwykłe dzieło napisał 21-letni młodzieniec. Pierwsze dwie części stanowią rozważania na temat poezji. Bohater, hrabia Henryk, uważa się za poetę. Jednak jest poetą fałszywym, powierzchownym, biorącym za twórczość jej zewnętrzne atrybuty, piękno, ulotność, złudę wolności. Nie ujawnia prawd rządzących światem, nie dociera do Boskich tajemnic, nie ma daru proroczego, ani nawet daru przewidywania konsekwencji własnych działań. Nie dostrzega fałszu, nikogo nie potrafi przekonać do swych racji. Jednym słowem - nie ma w sobie nic z prawdziwego poety, wieszcza.

Swoim przywiązaniem do wizji siebie jako poety i pogonią za złudą niszczy wszystko, czego się tknie. Odrzuca miłość żony, nudzi go dom i rodzina, w momencie przygotowań do chrztu własnego syna rzuca się w pogoń za Dziewicą, która okazuje się szatańską złudą. Uratowany przez anioła, wraca, by zastać żonę umierającą w domu wariatów. Syn natomiast, którego matka przeklęła, by był poetą i w ten sposób zdobył miłość ojca, ślepnie.

Żona hrabiego Henryka na krótko przed śmiercią oraz ich syn to prawdziwi poeci - widzą przyszłe zdarzenia, znają Boże wyroki. Jednak dla nich poezja też jest przekleństwem.

K r y z y s   r o m a n t y c z n y

Nie sposób w takim spojrzeniu na poezję nie dostrzec krytyki jednego z najważniejszych romantycznych założeń. Jak widać, lata 1833-1834 przynosiły rewizję programu romantycznego. Trudno uwierzyć, że między napisaniem najdoskonalszego arcydzieła epoki - III części Dziadów - a powstaniem Nie-boskiej... jest zaledwie rok różnicy. A kolejny rok przyniesie Kordiana i Pana Tadeusza, czyli dwa dzieła, które jeszcze szerzej i głębiej podważą wcześniejsze ustalenia swoich twórców, zanegują wartość indywidualizmu, sens cierpienia, przydatność spisku jako metody tworzenia dziejów, heroiczny walor samobójstwa i wiele innych.

D r a m a t   h i s t o r i i

Części i i II Nie-boskiej... poświęcone były dramatowi rodzinnemu. Części III i IV przedstawiają dramat społeczny. Hrabia Henryk pełni w nim rolę wodza niedobitków arystokracji, które w okopach zamku Św. Trójcy próbują bronić się przed zwycięską rewolucją.

Nie szczędząc swojej klasie słów prawdy, Krasiński ukazuje obóz rewolucjonistów jako zgromadzenie sług szatana. Ujawnia się tu głęboki katastrofizm autora, przekonanie, że historia ludzkości zdąża ku nieuchronnemu i apokaliptycznemu kresowi. Zdaniem Krasińskiego, arystokracja - przeżarta występkiem, chciwością, okrucieństwem, pozbawiona resztek honoru - skazana jest na zagładę. Jednak siły, które ją zastąpią, mają te same wady, do których dodają swoje własne - nienawiść do ładu i porządku, agresywną antyreligijność, wyłącznie materialną motywację działań.

Świat, który wyłoni się ze zwycięstwa rewolucji, to świat nie-boski, świat bez Boga. Tylko taki wniosek może nasunąć się z obserwacji obozu rewolucjonistów, który przemierza hrabia Henryk w drodze na spotkanie z ich wodzem, Pankracym. Dominujące w tym fragmencie obrazy grozy, szaleństwa, makabry służących wywołaniu wstrząsu to najlepszy w polskiej literaturze przykład frenetyzji romantycznej.

Jednak kluczową scenę Nie-Boskiej Komedii stanowi rozmowa dwóch głównych bohaterów dramatu. Obaj o niebo wyrastają ponad resztę postaci. Henryk jest ostatnim rycerzem w szeregach arystokracji, co docenia nawet jego wróg. Pankracy to jedyny wśród sił nowego idealista, wierzący całym sercem w sprawę ludu. Pragnie sprawiedliwości za rzeczywiste krzywdy, marzy o zbudowaniu nowego, wspaniałego świata na gruzach starego.

Starcie tych dwóch przeciwników pozostaje nierozstrzygnięte, bowiem obaj mają rację. Pankracy, zarzucając arystokratom stare, Henryk - rewolucjonistom nowe winy.

Obaj też nie mają szansy na zwycięstwo. Hrabia ginie, broniąc się do końca na murach zamku (przed śmiercią przeklnie poezję, co świadczy, iż walka była dla niego przedłużeniem twórczości, tym razem czynnej, i że ma świadomość klęski również na tym polu). Pankracy umrze na widok Chrystusa powracającego na ziemię.

Krasiński nie daje jednoznacznej odpowiedzi, co ów powrót Mesjasza oznacza. Z informacji rozsianych w całym tekście, jak również z wewnętrznej logiki części III i IV nasuwa się wniosek, iż właśnie nastąpił koniec świata. Przybycie Chrystusa to początek Sądu Ostatecznego, boska interwencja w historię.

Takie zakończenie to wyraz prowidencjalizmu Krasińskiego, przekonania, że historia nie powstaje wyłącznie w wyniku ludzkiego działania, a jest procesem wynikającym z boskich zamierzeń i podlegającym kontroli Boga.