KOMPAS

(scenariusz romantyczny)

Scena 1

Listopad 1981 r., ambasada sowiecka w Warszawie obwieszona girlandami, flagami, portretami Lenina i Breżniewa; iluminacja, pompa, celebra.

W sali bankietowej pobojowisko - podłoga zasłana chorągiewkami i kwiatami, na stołach baterie butelek, resztki jedzenia, pełno petów; kilku pijanych wyższych wojskowych podryguje w rytm piosenki Ałły Pugaczowej, szkło trzeszczy im pod nogami; jakaś grupa przy stole zawodzi "Job twoju mać, my kulturnyj narod"; ktoś rzyga w kącie.

W gabinecie na zapleczu rozwalony w fotelu marszałek Kulikow, naprzeciw niego sztywno wyprostowany siedzi generał Jaruzelski.

KULIKOW:

Słuchajcie, Jaruzelski. Widzę wyraźnie, że postawiliśmy na niewłaściwego człowieka. Albo zrobicie porządek w tym burdelu, albo znajdziemy kogoś na wasze miejsce. Poniatno?

Zbliżenie twarzy Jaruzelskiego - jak zawsze czarne okulary, kamienna mina.

Powoli kiwa głową.

Scena 2

Powolny odjazd kamery. Widać telewizor w typowej meblościance. Jaruzelski wygłasza swoje słynne przemówienie 13 grudnia 1981 r.

Milicja w mieszkaniu - bałagan po przeprowadzonej rewizji, skuty mężczyzna żegna się z żoną, ubek popycha go w kierunku drzwi.

Brudna ściana kamienicy w śródmieściu Warszawy, SKOT-y na ulicy, żołnierze przy koksownikach, rozbita manifestacja pod siedzibą regionu Mazowsze; aresztowani działacze "Solidarności" w więziennych celach; Śląsk z lotu ptaka, zbliżenie terenu kopalni.

Scena 3

Watykan, papieska kaplica prywatna. Jan Paweł II modli się w skupieniu.

Scena 4

16 grudnia 1981 r.

Szary mur kopalniany, w wielu miejscach zieją wyrwy wybite przez czołgi. W centrum kadru przełamana brama z czytelnym jeszcze napisem: Kopalnia "Wujek". Wokół kopalni czołgi. Załogi leniwie snują się w pobliżu wozów. Słychać gwar rozmów :

- Mam tego dosyć...

- Żebym wiedział, że się będę ze swoimi tłukł, tobym nogę złamał...

- Jak widzę zomowca, to mi się nóż w kieszeni otwiera...

- Znacie ten kawał o Robin Hoodzie? Wchodzi Robin Hood do windy, a w środku Hitler, Mussolini i zomowiec. Robin Hood ma tylko dwie strzały. Do kogo strzeli?

- No..?

- Do zomowca. Dla pewności dwa razy.

Wybuch śmiechu. Koledzy poklepują opowiadającego po plecach. Śmieją się również oficerowie.

- Panie poruczniku ! Pa...nie po...rucz...niku...

Nadbiegający żołnierz z trudem chwyta oddech, jest wyraźnie wzburzony, wręcz przerażony.

OFICER :

Co tam, Królikowski?

ŻOŁNIERZ :

Panie poruczniku, byłem u szwagra, pan wie - on jest w ZOMO. Mówi, że wydali im ostrą amunicję. Mają rozkaz strzelać do każdego, kto będzie stawiał opór.

GŁOS /zza kadru/:

Jezus Maria!

ŻOŁNIERZ:

Panie poruczniku, przecież tam będą jatki...

Zbliżenie twarzy oficera, półotwarte usta powoli się zamykają, szczęki się zaciskają. Porucznik próbuje je rozewrzeć, kurczowo zamyka, bierze głęboki oddech...

OFICER:

Załogi, do wozów !

Żołnierze błyskawicznie wykonują rozkaz. Jako pierwszy rusza wóz dowódcy. Czołg wjeżdża w wyrwę w murze, silniki milkną, wieżyczki obracają się w kierunku miasta w kierunku kordonu milicji.

Scena 5

Sztab WRON. Monitory telewizorów, radiostacje, przy nich operatorzy. Wszyscy coś wykrzykują, nie sposób cokolwiek zrozumieć. Co chwila ktoś wbiega, ktoś inny wybiega. W środku Jaruzelski z Kiszczakiem.

Nagle jeden z operatorów zrywa się ze swojego stanowiska i podbiega z kartką w ręku do Jaruzelskiego. Ten czyta wiadomość, przekazuje depeszę Kiszczakowi i z niewzruszoną miną zaczyna czyścić swoje ciemne okulary.

KISZCZAK:

Katowice, Kraków, Warszawa...Jutro będzie Gdańsk. To już koniec.

Trzeba ratować, co się da.

JARUZELSKI:

Nic się już nie da uratować.

Scena 6

Sala prezydialna na Kremlu. Za stołem, na centralnym miejscu Breżniew.

Obok Czernienko, Anropow, Gromyko. Przed nimi marszałek Kulikow.

BREŻNIEW:

Towarzyszu marszałku, przyszłość socjalizmu jest w pańskich rękach.

KULIKOW:

Armia Czerwona spełni swój obowiązek.

Trzaska obcasami, salutuje i odchodzi. Breżniew zapada się w fotelu.

BREŻNIEW :

Co ci Polaczkowie najlepszego zrobili...? Ale mogliśmy postąpić inaczej?

WSZYSCY:

Nie mogliśmy!

BREŻNIEW:

...nie mogliśmy.

Zasypia. Pozostali wycofują się na palcach.

Scena 7

Stanowisko Wojsk Obrony Powietrznej Kraju. Dyżurni wpatrzeni w ekrany radarów. Nagle na jednym z monitorów pojawiają się kolejne punkciki.

DYŻURNY:

Panie majorze!

Major podchodzi do stanowiska, przez chwilę wpatruje się w monitor.

MAJOR:

Alarm!

DYŻURNY:

Ale... panie majorze, przecież to Rosjanie...

MAJOR:

Powiedziałem alarm, do kurwy nędzy!

Scena 8

Jakiś pokój. Jakieś biurko. Czyjaś ręka z długopisem. Na blacie mnóstwo podartych i zmiętych kartek papieru. Ręka przestaje pisać, podnosi kartkę, przez chwilę trzyma nieruchomo i powoli zaczyna ją zgniatać. Odrzuca papierową kulę, bawi się nią podrzuca, turla po stole. Na moment znika z kadru, by pojawić się uzbrojona w pistolet. Słychać szuranie odsuwanego krzesła, trzask odbezpieczanej broni, huk wystrzału. Na biurko spadają czarne okulary, generalska czapka, w końcu bezwładne ciało w mundurze. Ruch powietrza odwraca kawałek kartki z wielkimi literami BRACIA ROS...

Scena 9

Noc. Rzeka. Co i rusz błyski reflektorów-szperaczy rozcinają mrok, światło pada na wodę. Nagle ciszę rozcina warkot silnika, okrzyki "Stój!", seria z automatu. Ciemność rozjaśnia raca świetlna. Do brzegu przybija motorówka. Otacza ją niemiecka straż graniczna.

STRAŻNIK:

Haende hoch !

Oświetla latarką twarz uciekiniera - twarz generała Kiszczaka.

KISZCZAK:

Chciałbym poprosić o azyl.

Scena 10

Wspaniały dom w odludnej górskiej okolicy, wokoło piękny, gęsty las. Wysoka siatka zakończona drutem kolczastym. Na bramie tablica: "Teren US Army. Wstęp wzbroniony" w środku przed telewizorem pułkownik Kukliński. Jeden agent w oknie, drugi przy drzwiach. Wszyscy trzej oglądają wiadomości CNN.

SPIKER :

Dziś nad ranem wojska Związku Radzieckiego i Układu Warszawskiego wkroczyły na teren Polski dołączając do stacjonujących tam dywizji. Armia polska stawiła opór. Mamy potwierdzone doniesienia o strąconych samolotach i rozbitych czołgach sowieckich. Walki trwają na przedmieściach większości dużych miast Polski. Szczególnie zaciekle atakowane są Warszawa i Gdańsk. Polskie radio i telewizja nadają w kółko przemówienie nowego i sekretarza KC PZPR Mieczysława Rakowskiego apelującego o niestawianie oporu. Trudno powiedzieć, czy te apele poskutkują. Jak na razie Polacy się bronią. W tej sytuacji prezydent Reagan zwołał w Białym Domu posiedzenie sztabu antykryzysowego. Łączymy się z naszym sprawozdawcą...

KUKLIŃSKI:

Ja muszę być tam!

AGENT 1:

Gdzie? w Polsce?

KUKLIŃSKI:

U prezydenta.

AGENT 2:

Spokojnie, pułkowniku. Wezwą nas, jak będzie pan potrzebny.

KUKLIŃSKI:

Nic nie rozumiecie. Ja wiem, jak powstrzymać Rosjan.

AGENT 1:

Słuchaj, Richard. Rozumiem cię, ale nic nie możemy zrobić. Mamy rozkaz strzec cię jak źrenicy oka. Ty masz pojęcie, ilu szpiegów sowieckich jest w Waszyngtonie? Któryś mógłby cię namierzyć.

KUKLIŃSKI:

To nieważne.

AGENT 2:

Dla ciebie nie, dla nas tak. Zresztą... na pewno zaraz cię wezwą.

AGENT 1:

A tymczasem mógłbyś przygotować się do spotkania z prezydentem.

KUKLIŃSKI /po krótkim namyśle/:

Może i macie rację.

Wychodzi. Agent 1. czeka aż umilkną jego kroki.

AGENT 1:

Biedny dupek.

AGENT 2:

Przełącz kanał.

Scena 11

Znowu teren przed budynkiem. Kukliński stoi w oknie na pierwszym piętrze. Próbuje chwycić konar drzewa rosnącego pod oknem. Wychyla się za daleko i spada. Lecąc próbuje łapać gałęzi, spada na beton, przez chwilę leży bez ruchu, w końcu podnosi się z trudem i kuśtykając podchodzi do samochodu. Wsiadając robi w kierunku domu gest Kozakiewicza. W pokoju agenci oglądają mecz footbolu amerykańskiego.

Scena 12

Moskwa w żałobie. Flagi Związku Radzieckiego spuszczone do połowy, przybrane czarnymi wstążkami. Wszędzie portrety Breżniewa przepasane krepą. Olbrzymia kolejka przed Mauzoleum Lenina, gdzie wystawiono trumnę. Nad wejściem ogromny transparent: "Polacy - mordercy".

Na Kremlu marszałek Kulikow nerwowo spaceruje, czekając na spotkanie z nowym sekretarzem generalnym KC KPZR.

SEKRETARKA:

Towarzysz Sekretarz Generalny Jurij Andropow prosi.

KULIKOW /wchodząc/:

Ju... rij?

ANDROPOW:

A co myślałeś? Że zobaczysz Czernienkę? Sam mi utorowałeś drogę na Kreml. Gdybyś zdeptał Polaków tak, jak obiecywałeś... Ale poważnie - albo w tydzień zakończysz tę brudną wojnę, albo poleci twoja głowa. Muszę mieć winnego przedwczesnej śmierci Leonida Ilicza.

KULIKOW:

Przedwczesnej?

ANDROPOW:

Według diagnozy zabiły go komunikaty z Polski.

KULIKOW:

A tak naprawdę?

ANDROPOW:

Towarzyszu marszałku! Ośmielacie się podawać w wątpliwość komunikat Biura Politycznego?

KULIKOW:

Nigdy, towarzyszu sekretarzu!

ANROPOW:

No! Odmaszerować!

I pamiętaj - masz tydzień.

Scena 13

Waszyngton. Biały Dom. Przed pałacem tłum reporterów i dwie demonstracje. Wielka z transparentami "Nigdy więcej wojny", "Nie chcemy drugiego Wietnamu", "Amerykańska krew dla Ameryki" i maleńka pod hasłem "Nie porzucajmy znowu Polski".

W korytarzu gmachu obok oficera dyżurnego siedzi samotny pułkownik Kukliński.

KUKLIŃSKI:

Niech pan spróbuje jeszcze raz.

DYŻURNY:

Pułkowniku, mówiłem już, że ani prezydent, ani ktokolwiek inny ze sztabu antykryzysowego nie może pana przyjąć. Zaraz będzie tu oficer prowadzący pana. Jemu opowie pan wszystko, a on zdecyduje, co dalej.

KUKLIŃSKI:

A niech was wszystkich szlag trafi!

Idzie w kierunku wyjścia. Dyżurny krzyczy za nim, sięgając po słuchawkę.

DYŻURNY:

Pułkowniku, pan nie może stąd wyjść. W imieniu rządu Stanów Zjednoczonych zabraniam panu!

KUKLIŃSKI:

Zabraniaj swojej córce, gówniarzu.

Scena 14

Siedziba Sztabu Generalnego armii sowieckiej. Odprawa marszałka Kulikowa z wyższymi oficerami.

KULIKOW:

Bądźcie zdecydowani, bądźcie twardzi, bądźcie bezwzględni! Tego wymaga od nas światowa sprawa socjalizmu, tego oczekuje naród radziecki, tego żąda towarzysz Jurij Andropow!

Zniszczcie ich!

OFICEROWIE /zrywając się na baczność/:

Tak jest!

Kulikow intonuje hymn Związku Radzieckiego, oficerowie podchwytują. Błyszczące oczy, twarze płoną uniesieniem, dłonie uniesione do czapek rwą się do broni, nogi same niosą do samolotów, czołgów i wozów.

Płynie pieśń bojowa nad Polską. Płonie Warszawa, Kraków, dopala się Gdańsk. Marszałek Kulikow oddycha z ulgą, Andropow uśmiecha się złośliwie. Czerwona flaga (pod nią biało-czerwona) powiewa nad otoczonym przez czołgi, zasieki, działa Belwederem.

Scena 15

Watykan. Prywatna kaplica Ojca Świętego. Jan Paweł II modli się w skupieniu. Po jego twarzy płyną łzy.

Scena 16

Na lotnisko położone w ciemnym lesie zajeżdżają ciężarówki. Sowieccy żołnierze otwierają klapy, kolbami wypychają jeńców na płytę. Widać Wałęsę, Mazowieckiego, Kuronia, Geremka, Frasyniuka, Michnika, Rulewskiego. Na noszach Bujak cały w bandażach. Obok Moczulski, Maciarewicz, Chrzanowski, bracia Kaczyńscy i wielu innych.

Wszyscy chwytają się za ręce, ktoś intonuje "Boże, coś Polskę...". Żołnierze walą kolbami, próbują rozerwać łańcuch, w końcu zaczynają strzelać pod nogi. Grożąc lufami karabinów ustawiają więźniów w dwuszereg.

Przemawia do nich młodziutki oficer - czyściutki, prosto spod igły.

POLITRUK:

Za wasze łajdactwa i zbrodnie niezwyciężony Związek Radziecki okazuje wam łaskę. Zostaniecie wydani imperialistom. Oczywiście, ci tchórze nie odważą się przylecieć po was. Boją się przyjąć nasz samolot. Po prostu robią w gacie! Polecicie do Finlandii, a stamtąd gdzie was zechcą. Choćby do piekła.

A teraz poszli won! Rzygać mi się chce, jak na was patrzę.

Scena 17

Waszyngton. Ronald Reagan przemawia w senacie. Na zewnątrz jego mowy słucha przez głośniki tłum ludzi. Wszyscy wstrzymują oddech.

W tłumie - twarz pułkownika Kuklińskiego.

REAGAN:

Zrobimy dla Polski wszystko, co leży w naszej mocy. Wprowadzimy surowe sankcje gospodarcze wobec Związku Radzieckiego. Poprosimy o to samo naszych sojuszników z NATO. Udzielimy schronienia uchodźcom politycznym z Polski. A co najważniejsze - zwiększymy nakłady na obronność, wzmocnimy naszą armię, zainstalujemy nowe głowice jądrowe w Europie Zachodniej.

Chciałem z tego miejsca powiedzieć z całą odpowiedzialnością dzielnemu narodowi polskiemu: Polacy! Nie jesteście sami. Wielki naród amerykański jest z wami na dobre i na złe. Polacy! Trzymajcie się.

KUKLIŃSKI /odchodząc/:

Chyba płotu.

Ludzie przed Kapitolem wpadają w euforię - ze szlochem rzucają się sobie w objęcia, tańczą, podskakują, wymachują podobiznami Reagana.

Samotny Kukliński z trudem przedziera się przez ten rozentuzjazmowany tłum. Nagle w jego ślady idzie inny mężczyzna. Na otwartą przestrzeń wydostają się w tym samym momencie.

MĘŻCZYZNA:

Panie pułkowniku!

Kukliński odruchowo odwraca się.

MĘŻCZYZNA:

Panie pułkowniku Kukliński!

KUKLIŃSKI:

To pomyłka. Nie znam pana.

MĘŻCZYZNA:

Ale my pana znamy.

W tym momencie zasłania ich rozbawiona i rozśpiewana grupa. Nagle słychać przeraźliwy krzyk kobiecy. Ludzie rozstępują się. Na ziemi leży Kukliński. Nie rusza się, choć nie widać żadnych obrażeń. Ktoś (pewnie lekarz) klęczy przy nim. Tajemniczego mężczyzny ani śladu. Po chwili lekarz rozkłada bezradnie ręce.

LEKARZ:

Umarł ze szczęścia?

Scena 18

Zrujnowana Warszawa. Zburzone, wypalone kamienice na Nowym Świecie.

Stoi budynek na rogu Al. Jerozolimskich z napisem "Cały naród buduje swoją stolicę". Gdzieniegdzie chyłkiem przemykają pojedyncze postacie legitymowane przez żołnierzy grzejących się przy koksownikach. W tle nietknięty gmach KC PZPR.

Scena 19

Warszawa. Kościół pod wezwaniem św. Stanisława Kostki. Ks. Jerzy Popiełuszko celebruje mszę. Moment Podniesienia. Ludzie klęczą rozmodleni.

Do środka wpadają żołnierze sowieccy.

KS. POPIEŁUSZKO:

Precz!

Żołnierze otwierają ogień. Rozrywane kulami ciało księdza Jerzego, przerażony krzyk ludzi, zacięte twarze żołdaków. Wszystko kończy się tak nagle, jak się zaczęło. Wszyscy z niedowierzaniem rozglądają się wkoło. Tylko skurczone ciało przed ołtarzem świadczy, że to nie był koszmarny sen.

Scena 20

Warszawa. Nietknięty gmach KC PZPR przybrany transparentem:

"Wzmożoną pracą dla socjalistycznej ojczyzny witamy 1982 rok!"

W stołówce kilkaset osób, po bokach kamery telewizyjne skierowane na zaimprowizowaną mównicę. Wizjer kamery staje się coraz większy, zajmuje w końcu cały ekran. Pojawia się twarz spikera.

SPIKER:

Przekażemy teraz transmisję z sylwestrowego spotkania i sekretarza KC PZPR Mieczysława Rakowskiego z młodymi członkami partii.

Znak i sygnał Interwizji. Gdy zniknie, widać Rakowskiego na mównicy. Owacje, okrzyki "Towarzysz i sekretarz, Mieczysław Rakowski, niech żyje! Niech żyje!". Rakowski unosi rękę, cisza jak makiem zasiał.

RAKOWSKI:

Towarzyszki i towarzysze! Za nami ciężki, nie waham się powiedzieć - tragiczny rok. Gdyby nie bratnia pomoc Związku Radzieckiego i państw sojuszniczych Układu Warszawskiego zbrodniarze z tak zwanej "Solidarności" utopiliby ten kraj we krwi.

Na szczęście to już za nami. Wyrażamy głębokie przekonanie, że ten koszmar już nigdy się nie powtórzy. Już nigdy wrogowie ludu nie odważą się podnieść swojej plugawej ręki na socjalizm. A gdyby jeszcze raz spróbowali, ponownie odrąbiemy ją bez wahania.

Drogie towarzyszki! Drodzy towarzysze!

Życzę wam czujności, hartu i zdecydowania na drodze budowy socjalizmu. Entuzjastycznie podążajmy drogą wytyczoną przez bratni Związek Radziecki. Wszystkiego najlepszego w nowym roku!

Sala wpada w histerię, oklaski przechodzą w owację, ktoś intonuje "Międzynarodówkę", wszyscy podchwytują. Kamera wychwytuje pojedyncze, rozognione twarze uczestników. W różnych miejscach sali widać Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Józefa Oleksego, Izabellę Sierakowską, Danutę Waniek. Koniec transmisji, panorama całej sali. Rakowski schodzi z mównicy, delegaci rzucają się do stołów. Rakowski podchodzi do Stanisława Kani.

RAKOWSKI :

Trzeba było ratować, co się da. Ciebie też uratowałem.

Kania w milczeniu kiwa głową. Obaj z uśmiechem "ja jestem swój chłop" podchodzą do stołów, spełniają toasty, klepią towarzyszy po ramionach.

Scena 21

Rzym. Plac Św. Piotra. Tłum pielgrzymów z wielkim poruszeniem komentuje niezwykłe odejście od wielowiekowej tradycji - Ojciec Święty zdecydował się błogosławieństwo Urbi et Orbi wygłosić w noc sylwestrową, a nie w Nowy Rok. W oknie pojawia się papież.

JAN PAWEŁ II :

Bracia i siostry w Chrystusie! Nie przypadkiem chciałem przekazać wam swoje orędzie pasterskie właśnie dziś. Dzień św. Sylwestra papieża zawsze od 1000 roku był dniem radosnym, pełnym nadziei i ufności w nadchodzącą przyszłość. W tym roku, roku, w którym okrutny reżym utopił we krwi naród chrześcijański, takim być nie może.

Niech od dziś ten dzień będzie dniem pamięci o pomordowanych na całym świecie. Niech w ten dzień każdy z was, kto nie zgadza się na gwałt i terror, zapali świeczkę na każdym bezimiennym grobie. Niech zbrodniarz wie, że nie zapomnimy. Mój wielki rodak, Adam Mickiewicz, napisał:

"...zostaną w mej myśli, i w drodze żywota

Jak kompas pokażą mi, powiodą, gdzie cnota:

Jeżeli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie...

Nagle głos się urywa, papież rozrzuca ręce, pada na plecy, znika.

Tłum na placu zamiera w bezruchu. W oknie pojawia się ktoś ze świty papieskiej i przeraźliwym głosem krzyczy:

Zabity! Snajper! Kula w środek czoła!

Scena 22

Ściemnienie. Złośliwie uśmiechnięta twarz Andropowa.

Scena 23

Rogatki Warszawy. Między słupami transparent : "Wzmożonym wysiłkiem na rzecz socjalistycznej ojczyzny witamy rok 1983". Tło zupełnie ciemnieje, zostaje tylko napis, następuje stopniowe rozjaśnienie. Widać rozświetlony cmentarz na Powązkach, płoną setki świeczek. Transparent wisi nadal, jakby nad bramą cmentarza. Kolejno zmieniają się ostatnie cyfry : ...4, 5, 6, 7, 8, 9.