Czytajmy baśnie

(na podstawie wywiadu Grzegorza Leszczyńskiego udzielonego Jarosławowi Mikołajewskiemu dla "Gazety Wyborczej")

Czy polskie dzieci znają polskie baśnie? w niewielkim stopniu i ta znajomość coraz częściej zaczyna ograniczać się do tekstów omawianych w szkołach. W zależności od podręcznika, z którego korzysta nauczyciel, uczniowie wiedzą na przykład o szewczyku Dratewce ("podręcznik A") lub o Waligórze i Wyrwidębie ("podręcznik B"). Jednak niewielu znajdziemy takich, którzy znają i jedną, i drugą baśń. A jeśli jakiś tekst w ogóle wypadł z kanonu szkolnego - wówczas sytuacja staje się tragiczna. Konia z rzędem temu, kto znajdzie dziecko wiedzące o istnieniu rycerzy śpiących w Tatrach. Współczesne dzieci, patrząc na Giewont widzą jedynie górę, która im się podoba lub nie - I to wszystko. A przecież kiedyś oprócz góry widzieliśmy również śpiącego rycerza. Ta niewiedza, ta swoista ślepota ma konsekwencje, których nie należy bagatelizować. Nie mówię, że dzieci, które nie widzą rycerza, widzą gorzej. Twierdzę, że widzą ubożej, i że warto pokazać im drugie dno, otworzyć na świat wyobraźni, ukazać fundamenty ludzkiej psychologii i życia społecznego.
Jak stwierdził Bruno Bettelheim baśnie nie tylko są piękne, są również pożyteczne. Mówią o fundamentach życia indywidualnego czy społecznego. Skupiają w sobie ludzkie problemy do tego stopnia, że pewne mechanizmy psychologiczne noszą baśniowe nazwy. Mówi się na przykład o kompleksie Kopciuszka czy o syndromie Piotrusia Pana. Wiele baśni utrwala w modelowej postaci fundamentalne doświadczenia człowieka związane z nieustannym procesem dojrzewania. Jakże często bohaterowie baśni to dojrzewający młodzieńcy lub dziewczęta. To opowieści nie tyle o młodym wieku człowieka, ile o jego wiecznym dorastaniu. O przemianach, o stawianiu czoła sobie, światu, okolicznościom. Czytając czy oglądając baśń, jesteśmy u samych źródeł myślenia o sobie, o życiu, a nawet o śmierci.
Baśnie i legendy stanowią również podstawowy kod kulturowy każdego narodu. Na szczęście nie ma chyba podręcznika, który pomijałby legendy o początkach państwa polskiego, więc nasze dzieci wiedzą o Lechu, Czechu i Rusie. Ale już z wiedzą o Piaście i Popielu jest o wiele gorzej.
Ponadto w baśniach istnieje wiele wątków zadomowionych w innych kulturach. Weźmy wspomnianych już rycerzy śpiących w Tatrach - wydawałoby się że to tylko swojska, zakopiańska opowieść. A przecież ten ma korzenie chrześcijańskie - siedmiu młodzieńców z Efezu, uchodząc przed prześladowaniami, usnęło w jaskini i zbudziło się trzysta lat później z woli bożej. Uśpieni rycerze istnieją w kulturze czeskiej, serbskiej, niemieckiej, w mitologiach celtyckich i romańskich. Niosą treści ponadczasowe, związane z sytuacją każdego narodu, z historyczną refleksją nad jego tożsamością, pochodzeniem, misją.
W większości krajów europejskich dostrzeżono już znaczenie kultury dziecięcej. Hiszpanie na przykład zadbali o swojego Cyda, robiąc film w stylu Disneya. W Szwecji kultura dziecięca jest priorytetowa, a szwedzki odpowiednik polskiego Komitetu ds. Badań Naukowych przyznaje fundusze w pierwszym rzędzie na badania literatury dla dzieci i młodzieży. W Danii 25 procent budżetu ministerstwa kultury z urzędu, ustawowo przeznaczone jest na finansowanie kultury dziecięcej.
Skoro nie ma nadziei na wsparcie państwa i nieprędko doczekamy się mody na filmy oparte na naszych baśniach i legendach, obowiązek zapoznania dzieci z postaciami Waligóry i Wyrwidęba, mistrza Twardowskiego, rycerzy śpiących w Tatrach jak zawsze spada na rodziców. Powinny pomóc im w tym trudnym zadaniu media. W Szwecji w prasie codziennej recenzuje się każdą książkę dla dzieci. A polskie media najczęściej odnotowują tylko te utwory, wokół których można zbudować atmosferę skandalu. Stąd zresztą kariera Harry’ego Pottera.
Polskiej baśni - I szerzej - książce dla dzieci szkodzi również wyraźny podział na literaturę dziecięcą i dorosłą. W Londynie w księgarniach, w kolekcjach książek, które powinny się znaleźć w każdym inteligenckim domu, obok Szekspira bez kompleksów stoi sobie "Kubuś Puchatek". A u nas nawet "Gazeta Wyborcza", którą trudno oskarżyć o traktowanie literatury dziecięcej po macoszemu, zapomniała w swej kolekcji prozy XX wieku umieścić "Kubusia Puchatka" czy "Muminków". Można iść o każdy zakład, że gdyby powstała podobna seria dotycząca literatury polskiej, zabrakłoby w niej klasycznych wyborów baśni Stefanii Wortmann czy Tomasza Jodko-Burzeckiego.
Niestety, od lat 80. Ubiegłego wieku nie powstała żadna nowa, autorska antologia baśni polskich. Wszystkie pozycje znajdujące się na rynku w większy lub mniejszy sposób korzystają z dorobku popularyzatorów i wydawców PRL-owskich. Tę lukę wypełniają wydana obecnie w ramach Kanonu dla Dzieci i Młodzieży antologir "Polskie baśnie i legendy" oraz "Baśnie z całego świata" w wyborze doktora Grzegorza Leszczyńskiego, jedynego (!) specjalisty od literatury dziecięcej na Wydziale Polonistyki Uniwersytecie Warszawskim i jednego z najlepszych znawców tej literatury w Polsce. Autor zebrał teksty od Parraulta, braci Grimm, Kraszewskiego przez Sienkiewicza i Konopnicką, Andersena i Kiplinga, Makuszyńskiego, Porazińska i Dygata aż po Olgę Tokarczuk, Tove Jansson, Orsona Carda. Teksty dawne zachowały młodzieńczą świeżość, a patyna, która je pokrywa, nadaje im tylko szlachetności. Inne, jak na przykład "Zatopione miasto" Zdzitowieckiej znakomicie ukazują związek teraźniejszości z przeszłością. Wszystkie teksty łączą walory estetyczne - są one po prostu piękne. A jeśli przyjrzymy im się uważniej, dostrzeżemy, że są również żywe, że mimo zmieniających się oczekiwań czytelniczych zarówno do dzieci, jak również do ich rodziców.
Książka ukazała się w przepięknej szacie edytorskiej. Nie przypadkiem autorka projektu graficznego Grażyna Lange oraz twórcy ilustracji: Maria Ekier i Józef Wilkoń posiadają kolekcję nagród polskich i zagranicznych, których nie sposób wyliczyć. Szata graficzna idealnie współgra z nastrojem każdego tekstu - w baśniach poetyckich jest poetycka, w innych pełna magii, w końcu współtworzy czasem, a jakże!, nastrój grozy. Nie bójmy się zwłaszcza tego ostatniego. Dzieci lubią się bać w towarzystwie rodziców. Przypomnijmy sobie własną fascynację, gdy starsze rodzeństwo na dobranoc częstowało nas opowieściami o duchach i potworach. Pamiętajmy, że oryginalne baśnie braci Grimm czy Perraulta pełne są grozy lub wręcz okrucieństwa. To też jedno z ich zadań - przygotować, w komfortowej sytuacji, dziecko na zetknięcie z okrutnym światem.

"Polskie baśnie i legendy"

"Baśnie z całego świata"

Wybór: Grzegorz Leszczyński

Opracowanie graficzne: Grażyna Lange

Ilustracje: Maria Ekier ("Polskie baśnie i legendy")

Józef Wilkoń ("Baśnie z całego świata")

Opracowanie tekstu i przypisy: Janusz Uhma